portale społecznościowe a pomoc

/
6 Comments
Tak, żyję portalami społecznościowymi i na portalach społecznościowych. Nie ma co się oszukiwać, tak właśnie jest. Social media zagościły w moim życiu na dobre już dawno temu. Trochę z nimi jest tak, że nie istniejesz w nich, to tak jakby nie było cię wcale. W moim przypadku najpierw była to nasza-klasa, ale dziś już nawet nie pamiętam loginu ani hasła do tej strony. Czy ktoś w ogóle jeszcze tam zagląda? Teraz jest Facebook, Instagram i wiele innych. Zajrzeć można zawsze i wszędzie, gdzie się jest, bo wszystkie aplikacje są w telefonie, a telefon wiadomo - przedłużenie ręki, więc zawsze z nami. Facebook'a rano odpalić obowiązkowo trzeba, bo przez noc, mogło się przecież już tyle wydarzyć, wieczorem też warto zajrzeć, bo z kolei przez dzień przybyło nowych wiadomości, a na bieżąco być trzeba. Może za jakiś czas będziemy masowo uciekać z tych wszystkich portali, ale obecnie jak jest, każdy widzi. Ilekroć zaglądam na Facebook'a, natrafiam na prośby o udostępniania zdjęć chorych dzieci, bitych psów, wyrzucanych kotów, głodzonych koni, itd. Zawsze wówczas się zastanawiam, jaką realną korzyść z tego, że udostępnię dany post ma np.: faktycznie potrzebująca osoba?! Nie wiem, możne działa to w ten sposób, że poszerza się wówczas krąg osób, którzy potencjalnie mogą pomóc? Być może wśród tych osób, znajdzie się taka, która rzeczywiście doczyta do końca, znajdzie nr konta i wpłaci chociaż przysłowiowych parę groszy. Nie widzę jakoś innego wytłumaczenia... Może ktoś ma jakiś pomysł? Jaki jest realny wymiar kliknięcia 'udostępnij'? Wątpię bowiem szczerze, że każda udostępniająca osoba, jednocześnie finansowo wspiera udostępniane akcje. No chyba, że się mylę. Chciałabym.
Mnie samą takie tragedie zawsze otrzeźwiają i sprowadzają do pionu. Mniej marudzę, narzekam, bo cóż znaczą moje problemy, wobec nieszczęścia rodziców, których dzieci walczą o życie, czy bólu samych, zmagających się z chorobą dzieci? Wiem, że mój problem w dany momencie, jest dla mnie ważny, ale każdy problem można przecież rozwiązać. Mogę więc śmiało powiedzieć, że ze mnie szczęściara, bo jestem zdrowa, moje dziecko jest zdrowe, a to przecież w życiu najważniejsze. Na myśl w tym momencie przychodzi mi fraszka Jana Kochanowskiego "Na zdrowie"


Szlachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz, aż się zepsujesz.
Tam człowiek prawie
Widzi na jawie
I sam to powie,
Że nic nad zdrowie.
Ani lepszego,
Ani droższego,
Bo dobre mienie,
Perły, kamienie,
Także wiek młody
I dar urody,
Miejsca wysokie,
Władze szerokie,
Dobre są, ale –
Gdy zdrowie w cale.
Gdzie nie masz siły,
I świat niemiły.
Klejnocie drogi,
Mój dom ubogi
Oddany tobie
Ulubuj sobie !


Zobacz także:

6 komentarzy:

  1. Osoba potrzebujaca za kazdy udostepniony post otrzymuje jakas drobna kwote grosz czy dziesiec. Ale wlasnie nie wszystkich to dotyczy i jako osoba udostepniajaca nie wiesz czy tak naprawde pomoglas czy nie ;) x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nie wiedziałam :)

      Usuń
    2. Anonimowy, co Ty za głupoty pierdzielisz. Te udostępnianie to tylko nabijanie statystyk. Facebook to nie fundacja, nikt nie płaci za to komuś kto zbierze ileś udostępnień. Nauczyć się warto ze jesli jest jakaś akcja to każda tego typu akcja musiałaby mieć numer nip, krs itp itd. Strony prawdziwie sponsorowane gdzie naprawdę możecie pomóc to np. DobryKlik.pl a nie Facebook.

      Usuń
  2. Pomagam charytatywnie szukać domów zwierzętom w potrzebie. Często sama tworzę albumy takich zwierzaków i proszę o udostępnianie.Wierzcie mi, to bardzo dużo daje. Wiele kotów w ten sposób znalazło domy. Finansowo nie mam nic z tego, niezależnie ile osób taki album udostępni. Ale im więcej ludzi udostępni, tym więcej osób dowie się o potrzebującym i w ten sposób znajduje się ktoś kto pomoże. Plus fb jest taki, że bardzo dużo osób zagląda tam na bieżąco. Fb ma naprawdę ogromną moc w takich sytuacjach i dlatego staram się udostępniać też ogłoszenia innych potrzebujących.

    OdpowiedzUsuń

i co o tym myślisz?

Obsługiwane przez usługę Blogger.