O tym, że Alexander lubi liczyć, pisałam już wcześniej. Liczymy samochody albo drzewa w drodze do żłobka, liczymy schody wychodząc i wchodząc z domu (a że mieszkamy na 4 piętrze, to jest co liczyć), liczymy mijane słupy oświetleniowe, wrzucane kamyczki do wody, palce u rąk, itd., itp. Liczymy wprawdzie tylko do 10, i to zazwyczaj po angielsku, chociaż w ostatnim czasie Maluch opanował (prawie) znajomość cyferek po polsku. Pewnie dlatego, że jest z nim teraz babcia :) A że tacy liczbowi jesteśmy zakupiłam bez najmniejszego wahania hit wydawniczy ostatnich czasów:
Obsługiwane przez usługę Blogger.