1. Marzec minął mi pod znakiem moich okrągłych urodzin i świątecznego wyjazdu do mamy. Przemyśl to moje rodzinne miasto, w którym spędziłam sporą część swojego życia, ale za każdym razem, kiedy tam wracam, odkrywam coś nowego. Jest piękny, ale mam wrażenie, że bardzo zapomniany. Ostatnio po świątecznym obżarstwie odwiedziliśmy Kopiec Tatarski. Jest gdzie spacerować, no i ten wspaniały widok. Z jednej strony mamy u stóp panoramę Przemyśla, dalej pobliskie Bieszczady, a z drugiej... Ukrainę. Jeżeli ktoś się wybiera do Przemyśla, to polecam wdrapać się na Kopiec. 


2. Pozostając w temacie podróży i zwiedzana, zapraszam wszystkich na świetne miejsce w sieci 1001miejsc.pl, do którego bardzo często sama zaglądam. Blog o pięknych miejscach w Polsce. Znajdziecie tam mnóstwo informacji, ciekawostek, trochę historii i wiedzy współczesnej o naszym kraju. Przed nami wiosna i lato, więc czas, który zdecydowanie sprzyja wyjazdom, zatem zaglądajcie na bloga planując kolejne wojaże.

3. Jeżeli jednak siedzicie w pracy lub ślęczycie w domu przed komputerem to polecam Wam gorąco stronę (bądź aplikację) z dźwiękami natury. Kto ma problemy ze skupieniem uwagi czy np. z zaśnięciem fajnie posłuchać takich wyciszających dźwięków. Naprawdę można się zrelaksować. Posłuchajcie TU.


4. Koktajle to zdecydowanie coś, co lubię, dlatego nie mogło u mnie zabraknąć książki "Zielone koktajle", bo w niej przepisy na soki i koktajle owocowe oraz warzywne. Zdrowe, kolorowe, modne i ulubione.  Warto też wpadać po nowe inspiracje na bloga: http://zielonekoktajle.blogspot.com


5. A kiedy macie dość koktajli to może woda z bąbelkami i mnóstwem owoców? Zdecydowanie sprawę ułatwi ekspres SodaStream. Pisałam o nim więcej TUTAJ.


6.  Silnie wygładzający balsam do ust marki Sephora. Kupiłam go przypadkiem pod koniec lutego i cały marzec gościł u mnie na ustach. Zresztą nadal się nim cieszę. Zbita, ale łatwa w aplikacji konsystencja balsamu nadaje ustom delikatny połysk, wygładza je i dobrze nawilża. Do kupienia TU.


7.  Na koniec zostawiłam prawdziwą perełkę - organiczny peeling kokosowy marki NACOMI. To mocno zbity, cukrowy peeling o zniewalającym zapachu kokosa. Fani kosmetyków naturalnych zapewne będą wniebowzięci, zresztą pewnie nie tylko oni. Bazą do jego stworzenia był w pełni ekologiczny, nierafinowany olej kokosowy, cukier trzcinowy oraz olej ze słodkich migdałów. Skład zamykają wiórki kokosowe (czaicie, tam są naprawdę wiórki kokosowe?!) i witamina E. Ten cudowny skład przekłada się na jego fantastyczne działanie. Świetnie radzi sobie z martwym naskórkiem, złuszczając go idealnie, jednocześnie pielęgnuje skórę podczas zabiegu dzięki olejom. Po użyciu peelingu skóra jest w świetnej kondycji. Pozostaje naoliwiona, odżywiona, mocno nawilżona, jest idealnie gładka i pełna blasku. Nie ma absolutnie żadnej potrzeby stosowania balsamu po kąpieli, na skórze pozostaje wyczuwalna, ale nie nietłusta ani klejąca powłoczka, która daje pełen komfort, nawet przy suchej skórze. Do tego ten przyjemny zapach, który otula zmysły i poprawia humor. Kojarzy mi się z batonem Bounty, aż chce się go zjeść :) Cena jest również zachęcająca. Możecie go kupić TUTAJ. Więcej kosmetyków tej marki pokazywałam Wam na moim Instagramie.




















 
Obsługiwane przez usługę Blogger.