Już za moment, już za chwilę przekroczę magiczną barierę i nie będę kobietą po trzydziestce, a babką przed czterdziestką. Zupełnie tego nie czuję, być może dlatego, że mentalnie jestem grubo przed trzydziestką, a może dlatego, że mam jeszcze całkiem małe dziecko, dzięki któremu nadal czuję się młodo. Wiek to przecież tylko liczba, warto o niej zapomnieć i żyć!

Patrząc w tył widzę ogromną drogę, którą przeszłam. Dostrzegam mnóstwo błędów, ale też setki dobrych decyzji, dzięki którym wychodziłam na prostą. Widzę, jak tysiące razy cofałam się, a potem robiłam malutki kroczek do przodu. Po dziś dzień zadaję sobie pytanie: jak być szczęśliwą niezależnie od stanu posiadania i bagażu doświadczeń? Chciałabym już nie zadawać sobie tego pytania, a po prostu to czuć!

Bardzo dawno temu dostałam dwie złote rady od mądrej, szczęśliwej kobiety, zresztą mojej najlepszej przyjaciółki, które zrozumiałam i w pełni przyjęłam dopiero wiele lat później - "nie wkładaj klucza ze swoim szczęściem do cudzej kieszeni". Usłyszałam, że  jestem jedyną osobą odpowiedzialną za własne szczęście. Dopóki tego nie rozumiałam, całkowicie uzależniałam swoje szczęście od innych osób. A to facet zawiódł, a to koleżanka, której powierzałam wszystkie sekrety, okazała się obłudną wiedźmą, i świat walił się po raz kolejny. Pozostawał żal i rozpacz ciągnąca się miesiącami.

Druga rada, bezpośrednio powiązana z pierwszą brzmiała: "będziesz panią samej siebie, kiedy przestaniesz wypatrywać uznania z zewnątrz. W przeciwnym razie inni będą Cię mieć w garści". Długo się nad tym zastanawiałam i zaczęłam zadawać sobie pytanie: jakie to ma znaczenie w kontekście całego świata, że ktoś brzydko o mnie mówi? No raczej żadne! Ważne jest to, co ja sama o sobie myślę.

Co jest jeszcze ważne by rozwij radosne podejście do życia, aby spojrzeć na wszystko w bardziej optymistyczny sposób?

Zapewne przebaczenie. Matka Teresa mądrze zauważyła, że: "Jeśli naprawdę chcemy się kochać, musimy nauczyć się przebaczać". Trzymając się nierozwiązanych kwestii dotyczących życia lub związku, nasze serca mogą zostać obciążone, zamknięte i tylko MY sami możemy uwolnić siebie z dźwigania ciężaru, jakim są niewyleczone emocje. Jednym z najpewniejszych sposobów, aby być wolnym i wyzwolić serce jest właśnie przebaczenie. Gdy nam się to uda rany emocjonalne zostaną wyleczone, a strach zwolniony.

Zapewne praktyka wdzięczności. Henry Ward Beecher powiedział, że "wdzięczność jest najpiękniejszym kwiatem, który wypływa z duszy". Dziś się z tym zgadzam. Od dobrych kilkunastu miesięcy codziennie na kartce lub w myślach wyrażam swoją wdzięczność i zauważyłam, że zdecydowanie zwiększa to moje poczucie szczęścia. Początkowo trudno mi było wymienić kilka rzeczy, a dziś bez problemu mogę podać całą listę. Jestem przecież zdrowa, mam cudowną rodzinę, dach nad głową, widzę, słyszę, obudziłam się, a nie każdy miał taką możliwość. Często zapominamy dziękować za to, co mamy, bo wydaje się to takie proste, oczywiste i z góry nam należne. Tylko że jeśli małe rzeczy nie będą nas cieszyć, to czy duże ucieszą? Gdy dostrzeżemy te drobne rzeczy, będziemy za nie wdzięczni, one będą się pomnażać.

Zapewne dbanie o dobrą energię. Warto koncentrować na pozytywach aspektach życia, a wówczas negatywnej energii ciężko będzie się przebić. Mam wrażenie, że nauczeni jesteśmy mało optymistycznego myślenia, skupiamy się na tym co złego nas spotyka, narzekając, dramatyzując przy tym do tego stopnia, że mały problem urasta do rangi olbrzyma, z którym w żaden sposób nie jesteśmy sobie w stanie poradzić. To jest trochę tak, jak w tym kawale: "jedzie mężczyzna w tramwaju i myśli: - Żona - zołza, Przyjaciele - oszuści, Szef - sadysta, idiota, Praca - beznadziejna, Życie do dupy.... A Anioł Stróż stoi za jego plecami i zapisując to wszystko myśli: - "Dziwne życzenia i to codzienne, ale cóż mogę zrobić, muszę je spełniać". Bądźmy więc czujni, bo nasze myśli wibrują we wszechświecie i same się realizują!

Zapewne pomoc innym. Czasem bywa tak, że najlepszym sposobem, by pomóc sobie, jest pomoc drugiej osobie. Dając przykład, uśmiechając się pomagamy innym odzyskać pozytywne nastawianie, a wówczas dobra energia wraca zwielokrotniona. To jest tak, jak z miłością - dzieląc - pomnażamy.

Zapewne dbanie o ciało. To co jemy, pijemy i czy się wysypiamy zdecydowanie wpływa na nasze samopoczucie i zdrowie, zarówno to fizyczne, jak i psychiczne. Przetworzone i napakowane cukrem jedzenie ma zdecydowanie negatywny wpływ na nasze zdrowie psychiczne i może prowadzić do lęków, stresu, uzależnień (zajrzyj tu). Natomiast 7-8 godzinny sen wpływa na to, że jesteśmy mniej rozdrażnieni, agresywni i bardziej przyjaźni, a poziom zadowolenia zdecydowanie wzrasta.

Na koniec powiem Wam jeszcze coś bardzo ważnego parafrazując Briana Tracy i moją koleżankę z pracy: "Jeśli możesz marzyć o szczęściu, znaczy, że możesz też być szczęśliwym". 

→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→
Jeżeli spodobał Ci się ten post i sądzisz, że może komuś się przydać kliknij proszę Lubię to na moim profilu na FB lub udostępnij go u siebie. 






Obsługiwane przez usługę Blogger.