Nie lubię myśleć o świętach w listopadzie, co może jest trochę błędem, bo później modlę się, by kurier przyniósł prezent na czas, ale na szczęście moje dziecko ma zazwyczaj dość jasno określone upodobania, więc nie muszę się dodatkowo głowić nad prezentem, co bardzo mnie cieszy. Dlatego więc dopiero teraz publikuję wpis prezentowy. Pewnie mnóstwo takich inspiracji obecnie można znaleźć w sieci, ale powiem Wam, że prezenty, które pokażę poniżej, nie wybrałam ja, ale moje dziecko. Podzieliłam wpis na kategorie, bo niektórzy wolą klocki, inni gry czy zestawy artystyczne. Myślę jendak, że każdy znajdzie coś dla swojego dziecka. 

Gry

Uwielbiamy wszelkie planszówki i mamy ich w domu sporą kolekcję. Ciągle jednak przybywają nowe gry, bo to nasza najczęstsza forma wspólnego spędzania czasu. Tą pasją zaraził nas mój mąż i bardzo cieszy mnie fakt, że obecnie gry planszowe przeżywają renesans. Czas spędzony przy planszówkach czy grach zręcznościowych uważam za bardzo pożyteczny, bo gimnastykujemy wówczas nasze mózgi, uczymy się planowania, wygrywania i przegrywania, cierpliwości, a przede wszystkim zacieśniamy więzi i uczymy się siebie nawzajem.



Układanki i klocki

Mój Syn bardzo lubi układać klocki i to nie tylko te od Lego. Mamy sporo drewnianych klocków, ale też plastikowych różnego rodzaju. Alexander czasem tworzy z nich takie projekty, że mnie osobiście zadziwia jego pomysłowość. Ostatnio bardzo pokochał układanie kulodromów. Natomiast do puzzli absolutnie nie ma serca, ale alternatywą dla nich są właśnie klocki i wszelkiego rodzaju układanki. Dodatkowo to wyjątkowo wdzięczny prezent, bo potrafi zająć dziecko na długie godziny, jednocześnie wspierając motorykę i rozwijając wyobraźnię przestrzenną dziecka.



Mały artysta

U nas malowanie, rysowanie, kolorowanie to nieodzowna czynność każdego dnia. Zużywamy takie ilości papieru i kredek tygodniowo, że pewnie w niektórych domach starczyłoby dla kilku dzieci przez miesiąc. Ostatnio usłyszałam od Pani w przedszkolu, że Alex tworzy najwięcej prac ze wszystkich dzieci. Nie żal mi więc kupować kolejnych pasteli pentela, kredek Bambino czy kolorowych kartek. Mamy na bieżąco ozdabianą lodówkę, ja z mężem w pracy tablice korkowe i segregatory wypchane pracami mojego małego artysty. Wiem, że dzięki takim pracom moje dziecko się wycisza, koncentruje, rozwija wyobraźnię i poprawia motorykę.




Zabawa w zawody 

Nie lubię takich zabaw, ale od czasu do czasu daję się namówić na zabawę w sklep czy lekarza. O ile bawiąc się w lekarza zazwyczaj jestem pacjentem, więc moja rola sprowadza się najczęściej do leżenia i skarżenia się na to co mnie boli, o tyle zabawa w sklep wymaga już większego zaangażowania. Dlatego wrabiam w te zabawy męża :))) A niech sobie trochę pogada, bo lubi.


→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→
Jeżeli spodobał Ci się ten post i sądzisz, że może komuś się przydać, kliknij proszę Lubię to na moim profilu na FB lub udostępnij go u siebie. 
*Wpis powstał we współpracy ze sklepem internetowym MaxiZabawa.pl
Obsługiwane przez usługę Blogger.