Najczęściej każdy wpis o hitach zaczynałabym słowami: czy to naprawdę styczeń, luty, marzec, itd. minął. Bo ja nie wierzę i ciągle nie dowierzam, nawet jak zmieniłam kartkę w kalendarzu, że już październik. Dopiero przecież wczoraj szłam rączka w rączkę z moim Synem na rozpoczęcie roku. Dopiero słyszeliśmy dzwonek na pierwszą lekcję, a tu raptem sześć tygodni minęło. Pocieszam się chociaż tą słoneczną pogodą za oknem. Wprawdzie chłodno, mocno rześko, ale to słońce jednak wszystko wynagradza. Bo ja kocham taką złotą jesień, z szeleszczącymi liśćmi pod stopami, z ciepłą herbatą zamajoną sokiem malinowym od mamy. Z długimi wieczorami, grubymi swetrami i zapachowymi świecami. Z cynamonem, goździkami i pachnącą szarlotką. I jeszcze z kilkoma rzeczami. Zerknijcie poniżej jakimi!
1. Kosmetyki
We wrześniu zdecydowanie zakochałam się w dwóch produktach do twarzy. Pokończyły się moje wcześniejsze produkty i szukałam czegoś w zamian. A jak szukałam, to i znalazłam. Nabyłam trzy. Jeden produkt zupełnie się u mnie nie sprawdził, bo i moja skóra ostatnio bardziej kapryśna, zwalam to na przesilenie, ale dwa pozostałe mnie urzekły. Jeden z nich to żel oczyszczający do skóry naczynkowej i wrażliwej od BASICLAB. Domyślałam się, że to zapewne fajny produkt, bo używam szamponów tej firmy i antyperspirantu, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo moja skóra polubi się z tym żelem. Jest bez mydła, więc nie wysusza mojej skóry, nie ściąga jej, nie podrażnia oczu, a intensywnie ją nawilża i koi wszelkie podrażnienia. Robi wszystko, co obiecuje producent. Dla mnie petarda!
Kolejnym hitowym produktem września okazał się u mnie hydrolat z mięty pieprzowy od Runo. Hydrolaty według mnie to kosmetyki wielozadaniowe. Przede wszystkim tonizuję nimi skórę, używam ich do włosów (przez co są bardziej nawilżone), ale także kiedy robię maseczki. Ten z mięty pieprzowej ma działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, oczyszczające, więc doskonale radzi sobie z moimi niedoskonałościami. Mam wrażenie, że jest taki pobudzający, odświeżający, taka kropka nad i w oczyszczaniu mojej twarzy. Cera staje się po nim przyjemnie uspokojona. Hydrolat ma bardzo specyficzny zapach, z którym się zaprzyjaźniłam. Można go kupić bezpośrednio na stronie producenta (TU) i kosztuje naprawdę niewiele, a działa wiele.
2. Książka
Jakoś tak się w tym wrześniu złożyło, że mam niewiele czasu na czytanie. Wszystko schodzi na drugi plan, odkąd mam pierwszaka w domu. Wprawdzie aktualnie już się wszystko powoli normuje, ale czasu cięgle jak na lekarstwo. Nie wyobrażam sobie jednak, aby nie przeczytać chociaż kilku stron dziennie. We wrześniu w taki sposób udało mi się przeczytać książkę Jennifer Egan "Manhattan Beach". Autorka opowiada historię, która rozgrywa się między trojgiem bohaterów w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego wieku w Nowym Yorku, kiedy to Ameryka staje się światową potęgą. Jedną z nich jest Anna Kerrigan, kobieta, która zakłada ekwipunek nurka, by naprawiać zniszczone statki. Jednak pewnego razu nurkuje, by odnaleźć ciało swojego ojca. A to wszystko za sprawą przeczucia i spotkania całej trójki przed laty w posiadłości szemranego biznesmena. Ciekawa, wielopłaszczyznowa powieść, która z całą pewnością umili niejeden jesienny wieczór. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak Literanova i obecnie jest w znacznej przecenie.
3. Serial
Jeżeli znacie i podobał Wam się serial "The Killing" to tym z całą pewnością też będziecie zachwyceni oglądając "Karppi". Rzecz dzieje się w ponurej Finlandii, gdzie na terenie kosztownej i bardzo nowoczesnej inwestycji koncernu Tempo policja odkrywa zwłoki młodej kobiety. Do śledztwa przydzielona zostaje detektyw, która zmaga się z osobistymi problemami po śmierci męża, i której przychodzi współpracować z przydzielonym jej młodym policjantem. Oprócz samego, ciekawie rozwijającego się śledztwa kryminalnego, mnóstwo tu wątków osobistych głównych bohaterów, które wciągają równie mocno, jak samo śledztwo.
4. Kanał na YouTube
Nie jestem fanką YouTube'a, ale na ten niekonwencjonalny talk-show o tematyce społecznej czekam w każdy czwartek. Autor spotyka się i rozmawia ze swoimi gośćmi, zwykłymi ludźmi z niezwykłymi przeżyciami, na minus trzecim piętrze podziemnego garażu. Rafał Gębura prowadził już rozmowy chociażby z więźniarką z Auschwitz czy nurkiem straży pożarnej. Warto obejrzeć.
4 . Moda
W najbliższym czasie czeka mnie zakup botków, takich żebym mogła je nosić do moich ulubionych sukienek. Aktualnie waham się pomiędzy tymi, a tymi. Jeszcze nie zdecydowałam się ostatecznie na żadne, chociaż czas nagli. Do nich koniecznie taka listonoszka i koszulka z fajnym nadrukiem od Lojesi, która już do mnie leci. Tylko, żeby jesień nie zawiodła.
Ale, ale! Żeby nie było, że wszystko tylko dla siebie. We wrześniu odkryłam fajną polską markę YoClub. Działają już na rynku dwadzieścia lat, a ja wylookałam ich na internecie dopiero teraz. Mają w swojej ofercie dobrej jakości akcesoria odzieżowe dla dzieci i młodzieży. Świetne skarpety, rajstopy, kapcie, rękawiczki, czapki, a wszystko to w rewelacyjnie niskich cenach. Zerknijcie tam koniecznie zanim zaczniecie kupować cieplejsze rzeczy dla dzieci.
"Manhattan Beach" jeszcze nie czytałam, a wydaje się ciekawą propozycją czytelniczą. Przesuwanie granic tego, co dopuszczalne dla kobiet, zwłaszcza w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego wieku, warte poznania oczami bohaterki. :)
Fantastyczne zdjęcia! Szczególnie podobają mi się te pierwsze: seria w jesiennym klimacie! & metrów pod ziemią znam i czasami oglądam, ale nałogową fanką nie jestem. Od seriali się ostatnio staram nieco odzwyczaić:)
"7 metrów pod ziemią" ten kanała bardzo lubię i widziałam chyba wszystkie odcinki. Basic Lab widzę że powiększa ofertę produktową, mam odżywki od nich i szampon do włosów.
Koszulka i grafiki czekają na zamówienie bo jestem nimi oczarowana. Poza tym wszelkie naturalne kosmetyki, w tym hydrolaty, u mnie również są na półeczce.
Karppi brzmi zachęcająco. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńPo książkę chętnie sięgnę. Serial z miłą chęcią obejrzę. Botki świetne. Uwielbiam i mam kilka par. :)
OdpowiedzUsuń"Manhattan Beach" jeszcze nie czytałam, a wydaje się ciekawą propozycją czytelniczą. Przesuwanie granic tego, co dopuszczalne dla kobiet, zwłaszcza w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego wieku, warte poznania oczami bohaterki. :)
OdpowiedzUsuń7 metrów pod ziemią też oglądam. Uważam, że to świetny kanał i ogólnie pomysł.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i inspirujące do tego
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie ten serial, bo ponure zimowe klimaty, to coś w moim guście :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia! Szczególnie podobają mi się te pierwsze: seria w jesiennym klimacie! & metrów pod ziemią znam i czasami oglądam, ale nałogową fanką nie jestem. Od seriali się ostatnio staram nieco odzwyczaić:)
OdpowiedzUsuń"7 metrów pod ziemią" ten kanała bardzo lubię i widziałam chyba wszystkie odcinki. Basic Lab widzę że powiększa ofertę produktową, mam odżywki od nich i szampon do włosów.
OdpowiedzUsuń& Metrów Nad Ziemią poznałam dzięki mojemu mężowi... Od tego czasu uwielbiam ten kanał! <3
OdpowiedzUsuńDziś jedziemy kupic zimowe buty trzymajcie kciuki by były modne i wygodne.
OdpowiedzUsuńKoszulka i grafiki czekają na zamówienie bo jestem nimi oczarowana. Poza tym wszelkie naturalne kosmetyki, w tym hydrolaty, u mnie również są na półeczce.
OdpowiedzUsuńPapućki jednorożce - cudo! Sama chętnie bym w takich chodziła!
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie-mix bardzo inspirujące! :-)
OdpowiedzUsuń