Nie pamiętam tak pięknego pogodowo października. Nie ciągnął się jak flaki z olejem, gdzie szarówka goniła szarówkę, nie potrzeba było ubierać się w zimowe kurtałki. Co więcej zdarzało się, że i goła noga była. Październik dał mi sporo pozytywnej energii, ale dla równowagi zakończył się z przytupem. Tak to już bywa, że czasem jest dobrze, a czasem niedobrze, bo jak cały czas jest dobrze, to jednak jest niedobrze :) A co w dziesiątym miesiącu roku sprawiło mi najwiecej frajdy? Zobaczcie sami. 

1. Kosmetyki


Płyn micelarny do demakijażu skóry suchej i wrażliwej od Basiclab w tym miesiącu kosmetycznie skradł moje serce. Długo szukałam fajnego płynu, który dobrze radziłby sobie z tuszem (nie wiem jak jest z wodoodpornym, bo takich nie używam, ale producent twierdzi, że i z tym sobie świetnie radzi), nie piekł w oczy czy nie pozostawiał lepkiej, nieprzyjemnej warstwy. Ten totalnie spełnił moje oczekiwania. Staram się codziennie oczyszczać twarz wieloetapowo, ale zdarzało mi się i tak, że nic mi się nie chciało, więc użyłam tego płynu, nałożyłam krem i szłam spać. Czułam, że moja skora jest dobrze nawilżona i oczyszczona. Kosmetyki BasicLab kupuję stacjonarnie w Lublinie, ale można je też kupić przez internet - TU znajdziecie pełną listę, gdzie kosmetyki tej firmy można nabyć.


2. Świeczki zapachowe


Wraz z nastaniem jesieni kupuję, niemalże w ilościach hurtowych, świeczki zapachowe. Nie wyobrażam sobie wieczoru bez palących się świec czy podgrzewaczy. To mój standardowy, wieczorny rytuał. Chłopaki przywykli do takiego stanu rzeczy i czasem sami przypominają o ich zapalaniu. W tym roku zakupiłam kilka świec sojowych marki Runo i już dziś wiem, że będą to nasze ulubione. Co wieczór zatapiamy się w zapachu cytrusów z nutą pikantnego chilli. Świeże mandarynki przełamane nutą przypraw to obłędny zapach naszej tegorocznej jesieni i zimy. Do tego świeczki prezentują się bardzo efektownie w szkle oranżowym w ciemnym kolorze. Boskie są. TU znajdziecie więcej na ich temat.

3. Jedzenie


Wraz z nastaniem jesieni włącza się u mnie chęć na pieczenie chleba. I od kilku dobrych tygodni jemy własnoręcznie przeze mnie przygotowany i upieczony chleb. W tym roku oprócz chleba na zakwasie, orkiszowiec wieloziarnisty z przepisu Trufli, jemy pszenny chleb Pain Rustique ze strony Moje Wypieki. Przepis ten poleciła mi instagramowa koleżanka i pokochała go cała moja rodzina.  Dla tych, którzy nie mają aktualnie zakwasu, a wielką ochotę na dobry chleb. Przepis sprzedałam mamie i koleżankom. Banalnie prosty w przygotowaniu, a smakuje wyśmienicie. Ma nieregularne, czasem całkiem spore dziury i mocno chrupiącą skórkę. 

4. Książka


W październiku przeczytałam kilka ciekawych książek, ale chyba najbardziej podobała mi powieść psychologiczna napisana przez A.F. Brandy, amerykańską psychoterapeutkę. Wciągnęłam się bardzo, bo wyjątkowo płynnie i z zaciekawieniem się ją czytało. To historia opowiedziana z perspektywy Samanthy Jomes, terapeutki w ośrodku dla psychicznie chorych. To kobieta, która zmaga się z problemem alkoholowym, ale świetnie udaje jej się to ukrywać, zarówno przed współpracownikami, znajomymi, jak i pacjentami. Przydzielono jej bardzo trudnego pacjenta z kryminalną przeszłością i między tym dwojgiem rozpoczyna się dziwna i ryzykowna gra. Wkrótce nie wiadomo już, kto jest pacjentem, a kto terapeutą. Polecam. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza

5. Filmy i seriale


Będąc w kinie na tym filmie wrzuciłam na InstaStories zajawkę, a po jego obejrzeniu, kiedy włączyłam ponownie telefon, pojawiło się sporo zapytań - warto obejrzeć? Otóż odpowiadam, że według mnie jak najbardziej warto. Ja bardzo lubię filmy Koterskiego, te jego żarty, które są przyczynkiem do poważnej refleksji. Tak jest i w przypadku "7 uczuć". Dla mnie osobiście ten film to taki głos w sprawie praw dziecka, pokazanie tego, że czasem tak protekcjonalnie podchodzimy do dzieci i ich problemów. Myślę, że każdy rodzic i pedagog powinien go obejrzeć. No i wyśmienita obsada, a zwłaszcza świetnie zagrana rola przez moją ulubioną M. Ostaszewską. 


Kolejny dobry serial kryminalny obejrzany na Netflixie. Tym razem to brytyjska produkcja "The Broadchurch". Mega klimatyczny, nastrojowy z przepięknymi zdjęciami. W tle rozszalałe wody i przerazisty wiatr idealnie oddające nastroje wydawać by się mogło spokojnego miasteczka Broadchurch, którym wstrząsa zabójstwo jedenastoletniego chłopca. Rodzice, kolega, starsza kobieta, ksiądz, nauczycielka skrywają różne tajemnice, ale czy jedną z nich jest zabójstwo? Oprócz głównego wątku kryminalnego, jest też pokazana trudna relacja zawodowa pomiędzy dwójką detektywów, którym zostaje przydzielone śledztwo. Dodam, że zakończenie jest bardzo przewrotne i zaskakujące.


Riverdale - o jeny jak ten serial nas wciągnął. Właśnie kończymy oglądać trzeci sezon. Już dawno tak nie czekaliśmy na chwilę wolnego, by śledzić losy bohaterów zamieszkujących na pozór spokojne miasteczko Riverdale. Tylko na pozór spokojne, bo w miasteczku zostaje zamordowany nastolatek, a potem swoje żniwo zbiera zamaskowany szaleniec. Grupa nastolatków próbuje sama rozwiązać zagadki tajemniczych zabójstw. Mnóstwo tu tajemnic, sekretów, dramatów. Mi osobiście bardzo podoba się narracja, bowiem wydarzenia komentowane są przez jednego z głównych bohaterów, Jugheada, zresztą najciekawszą postać ze wszystkich. Chłopak pisze książkę o wydarzeniach, które zadziały się w tym surrealistycznym miasteczku. No i nie mogę nie wspomnieć, że gra tu Dylan z Beverly Hills 90210, który wcielił się w ojca jednego z nastolatków. Polecam!

6. MODA


Jesień i zima, wiadomo królują ciepłe, miękkie, wygodne swetry. Na mojej liście jest kilka fajnych, które ostatnio wpadły mi w oko, a że zbliża się Black Friday i Cyber Monday warto więc wykorzystać okazje :) Może ten, ten lub ten
















Obsługiwane przez usługę Blogger.