Nie wiem dlaczego, ale zazwyczaj sięgam po książki zagranicznych autorów, a przecież wśród polskich twórców jest mnóstwo tych, którzy na tę uwagę zasługują. Przeglądając jakiś czas temu nowości i zapowiedzi wydawnicze natrafiłam na książkę Kasi Bulicz-Kasprzak "Weź głęboki wdech", której opis zwrócił moją uwagę. Zamówiłam z ciekawości. Czy warto było? Odpowiedź znajdziecie czytając poniższą recenzję.

Główną bohaterką książki jest Michalina Zielińska. Dziewczyna, która raczej nie prowadzi bogatego życia towarzyskiego, stroni od ludzi, słowem antyspołeczny typ, nawet jej własna rodzina nie utrzymuje z nią przyjaznych stosunków. To jednak bardzo inteligentna kobieta, która kocha naturę, skupia się na otaczającej ją przyrodzie i swojej pracy, dlatego jej kariera w Instytucie Botaniki nabiera rozpędu. Praca to jej pasja. Pewnego dnia do pracowników Instytutu dołącza Filip, który rozbudza w Michalinie dotąd nieznane jej uczucia, ale mężczyzna zdaje się z nią rywalizować i wyprzedza ją w drodze po awans. A potem Michalina staje się przypadkowym świadkiem śmierci ich szefa - profesora Stanisława Potoczkiewicza, światowej sławy autorytetu w dziedzinie botaniki. Ta chwila jest początkiem poważnych problemów. Młoda kobieta zaczyna rozumieć, że nikomu nie może ufać i rozpoczyna własne śledztwo. Kto pociąga za sznurki? Kto więc jest ofiarą, a kto przestępcą?

Książka Kasi Bulicz-Kasprzak "Weź głęboki wdech" to połączenie obyczajówki z wątkiem kryminalnym. Pierwszych kilkanaście stron to preludium do tego, co ma się wydarzyć. Przybliża trochę nudnawe życie pani doktor, której brak siły przebicia i przebojowości, skupiającej się na badaniu rosiczek. Jedyna jej odskocznia od pracy zawodowej to romans ze współpracownikiem. Dopiero, kiedy widzi coś czego nie powinna, jej życie nabiera tempa. Akcja staje się dynamiczna, zagęszcza się ze strony na stronę, a niektóre tropy są bardzo mylące.

Historia Michaliny pokazuje, jak łatwo ulegamy manipulacji, dajemy sobą sterować bywamy naiwni i zakompleksieni, a emocje biorą górę nad rozumem.

Lekki styl pisarki, spora dawka humoru, ciekawa opowieść sprawiły, że nie mogłam się oderwać od książki. Zatem proponuję wziąć głęboki wdech, książkę w rękę i czytać, czytać, czytać!

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Edipresse i można ją kupić TUTAJ

Teraz, kiedy Synek na wakacjach u babci, nadrabiam zaległości czytelnicze. Mknę niczym burza przez kartki kolejnych powieści, zwłaszcza takich jak ta ze zdjęcia. Powieść Katherine Center "Milion nowych chwil" to powieść bardzo mocno optymistyczna, czasem potrzeba mi takich właśnie odskoczni od thrillerów i kryminałów.

Maggie to piękna i młoda kobieta, która niebawem rozpocznie swoją wymarzoną pracę, jest w szczęśliwym związku z przystojnym Chipem, przyszłym pilotem planującym w walentynki oświadczyć się swojej dziewczynie. Maggie ma jednak pewien nieuzasadniony lęk przed lataniem, który towarzyszy jej od dzieciństwa. Pokonuje go jednak, gdy Chip zabiera ją na trochę nielegalny lot podczas którego zostają narzeczeństwem. Niestety chwila szczęścia nie trwała długo, bo lot cessną kończy się tragicznie. Młoda kobieta w jednej chwili traci wszystko co do tej pory udało jej się osiągnąć i co dawało jej szczęście. Musi rozpocząć życie na nowo i poukładać wszystko od początku. Nie pomagają jej w tym zdeterminowani rodzice, którzy usiłują wykrzesać z niej wolę walki czy gburowaty szkocki fizjoterapeuta - tak jej się jej przynajmniej wydaje. No i siostra Kitty, trochę szalona egocentryczka, z którą od lat nie miała kontaktu. Kobieta przechodzi różne fazy radzenia sobie z zastaną sytuacją. Jest wściekła, zrozpaczona, zamyka się na ludzi, popada w depresję.

Pewnego dnia, po bardzo ciężkim dniu, coś zaczyna się jednak zmieniać, bo do Maggie dochodzi myśl, że nawet jeśli życie rozpadnie się na kawałki, można zacząć wszystko od nowa. Zyskuje nowych przyjaciół, ludzi których wcześniej nie znała, zaczyna spoglądać na świat inaczej, niż patrzyła na niego przed wypadkiem. I to jest moment zwrotny w jej życiu. Czy jednak upora się z bólem fizycznym i duchowym?

Historia opisana w książce "Milion nowych chwil" jest przejmująca, ale bardzo pozytywna w swoim wydźwięku. Wyzwala w czytelniku chęć dostrzeżenia tych drobnych chwil i momentów, z których składa się życie. Zmiana, jaką dokonała główna bohaterka, dostarcza mnóstwo pozytywnej energii, pozwala dojrzeć, że nawet z najgorszej sytuacji jest wyjście i należy patrzeć z nadzieją w przyszłość. Ale uczy też pokory.

Autorka ma bardzo lekkie pióro, więc książkę czyta się płynnie, jednym tchem. Świetne dialogi, pełne humoru przetykane sarkazmem.

Zgadzam się totalnie z osobą, która tak podsumowała książkę: "Jeżeli zamierzasz w tym roku przeczytać tylko jedną książkę, wybierz „Milion nowych chwil”. Jeśli masz przyjaciela, który jest zagubiony w życiu, zrób mu przysługę i wręcz mu tę powieść".

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MUZA i można ją kupić TUTAJ.















Obsługiwane przez usługę Blogger.