Oj jak ten styczeń mi szybko minął. I chociaż w zasadzie nie przepadam za pierwszym kwartałem roku, bo już mocno brakuje mi słońca, to styczeń był całkiem fajny. Zarówno dla ciała, jak i dla ducha. Ferie, a wtedy kilka dni tylko z mężem mym, z fantastycznym wypadem do spa, jedzeniem w knajpach, popołudniowymi drzemkami, oglądaniem seriali bez żadnych wyrzutów wprawiły mnie z całą pewnością w doskonały nastrój. Regularna praktyka jogi i medytacji też przyczyniły się do mniejszych, niż co roku spadków energii, formy i wszelakich pojawiających się zazwyczaj w tym okresie smutków. A tymczasem tradycyjnie, jak co miesiąc zapraszam Was na zestawienie moich inspiracji z pierwszego miesiąca tego roku.

ZAMEK W KRASICZYNIE


W pierwszej turze, w lutym w moim województwie były ferie, więc jak w zasadzie co roku, moje dziecko wyjechało na ten czas do babci i cioci. Stęskniona mocno dołączyłam do niego po kilku dniach. Udało nam się w tym czasie wpaść na chwilkę do Krasiczyna. Połazić po parku, zobaczyć zamek, wejść na wieżę. Pogoda dopisywała, więc było idealnie. Tak sobie myślę, że "cudze chwalicie, swego nie znacie" jest takie prawdziwe. Może w tym roku odczaruję dla siebie to powiedzenie.

KOSMETYKI 


W styczniu wpadło mi w ręce kilka fajnych, naturalnych kosmetyków. Jednym z nich był kompleks krem dla skóry dłoni i paznokci od Shy deer. Wszelkie kremy do rąk i smarowidła do ust to u mnie  kosmetyki pierwszej potrzeby. Zawsze mam je w domu, w torebce, w kieszeniach, w pracy, by mieć do nich stały dostęp. Ten odżywczy specyfik, w zaopatrzony w pompkę (duży plus!), stale stoi przy moim łóżku i używam go każdego wieczora. Jest taki, jak lubię najbardziej. Bogaty, świetnie nawilża (autentycznie czuć to nawilżenie), przynosi ulgę suchym dłoniom, wygładza i zmiękcza skórę. Rewelacyjny kosmetyk szczególnie na obecny okres. Dość szybko się wchłania, pozostawia lekki film, taki fajny poślizg, ale bez uczucia tłustych dłoni. Zostaje ze mną na dłużej.


Drugi świetny kosmetyk to balsam do ciała od małej, rodzinnej, chorwackiej firmy Sapunoteka. Odkryłam ją przypadkiem, bo wyświetliła mi się na Instagramie, a wzrok przykuły ciekawe opakowania, które jak się później dowiedziałam, podlegają recyklingowi. Mam aktualnie już drugie opakowanie odżywczego, nawilżającego balsamu makadamia i rozmaryn, który stworzony został na bazie naturalnych olei z orzechów makadamia i tłoczonego na zimno oleju z pestek moreli. Jest przepysznie aromatyczny za sprawą olejków z lawendy i rozmarynu. Produkt jest w miarę lekki, super się wchłania, nie pozostawia tłustego filmu, ale mimo to świetnie nawilża, a ziołowy aromat pozostaje na skórze dość długo. Daje maksimum odżywienia. Balsam można stosować także na twarz, ale ja używałam go tylko do ciała. Super jest!

PLANNER


 
Kolejnym hitem, chociaż nie tylko stycznia, ale i w zasadzie całego zeszłego roku i zapewne obecnego będzie Glam Planner. Po raz kolejny stawiam na TEN właśnie planner, bo jest idealnie skrojony na moje potrzeby. W tym roku znów zamówiłam dzienny, w pięknym butelkowym kolorze. Jest bardzo funkcjonalny, każdy szczegół widać mocno przemyślany, by sprostać wysokim wymaganiom kobiet. Do tego jest bardzo estetyczny, elegancki, wytworny. Dzięki niemu mogę pilnować nie tylko ważnych termonów, ale także zwrócić uwagę na mniejsze rzeczy. Duży plus za miejsca na notatki, wydzielone części na przeróżne listy, czego brakowało mi w moich poprzednich plannerach. Ideolo!!!

SERIAL

 
W styczniu z polecenia mojej siostry obejrzeliśmy Watahę. I teraz doskonale rozumiem zachwyt nad tym serialem. Rzecz dzieje się w bliskich mi okolicach - Bieszczadach. Strażnicy graniczni, przemyt ludzi, broni, narkotyków, a wśród przyjaciół wrogowie. Na kogo można liczyć, a kto za kasę sprzeda nawet przyjaciół? Ogromny plus za świetne ujęcia, klimatyczną muzykę, sprawnie prowadzoną kamera i te przepiękne plenery.Kto nie widział, niech nadrabia!

PALO SANTO

 
O tym, że rozkochałam się w jodze i praktykuję ją regularnie pisałam już kilka razy i tu, i na moim Instagramie. Do tego doszła jeszcze medytacja, a ostatnio palenie Palo Santo. To ostatnie ma na mnie bardzo kojący wpływ, świetnie relaksuje, pachnie, jak prawdziwe ognisko. W krajach, gdzie rośnie drzewo uznaje się, że zapach Palo Santo ma właściwości oczyszczające, wspierające medytację i ułatwiające przepływ energii.
Obsługiwane przez usługę Blogger.