Książka Urszuli Jaksik "Licząc gwiazdy" to kontynuacja losów bohaterów "Domu nad brzegiem oceanu". To kawał dobrej polskiej obyczajówki. Taka odmiana, od tego co zazwyczaj czytam. W moje ręce wpadła, bo bardzo spodobała mi się jej okładka. Wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale ja czasem i tym się sugeruję kupując książki. Tym razem się nie zawiodłam.

Główną bohaterką książki jest Magda, młoda kobieta, żona, matka, która po tragicznym wydarzeniu w swoim życiu wyjeżdża na trochę na Islandię, do rodziny przyjaciela jej męża, gdzie ma szansę odpocząć, przemyśleć wiele spraw i zastanowić się nad swoim dalszym życiem. Po powrocie z synem do kraju postanawia wiele zmienić w swoim życiu, bo nie takiej sytuacji rodzinnej chce dla siebie i dziecka. Powinni z mężem mieszkać razem, albo się rozstać. Konrad, mąż Magdy, to pracoholik, który wiecznie jest nieobecny w jej życiu, i życiu ich syna.

Tymczasem życie pisze swoje własne scenariusze i kobietę spotyka koleje tragiczne wydarzenie. Dowiaduje się o chorobie męża, którą Konrad przed nią skrywał. Magda z każdym dniem zaczyna odkrywać jak bardzo była okłamywana przez najbliższych, którym ufała, i na których polegała. 

Powieść "Licząc gwiazdy" opisuje piękną, ciepłą historię, która wzrusza, emocjonuje, zmusza do refleksji i pokazuje że życie bywa przewrotne, ma swoje jasne i ciemne strony, a życiowe zakręty należy pokonywać i walczyć o siebie i o swoje szczęście.

Książkę czyta się bardzo płynnie, szybko, z zaciekawieniem. Bohaterowie są na tyle realni, można się z nimi zżyć. Niepowtarzalny klimat, lekki styl, piękny język, krótkie rozdziały to również plusy książki. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. 

 Pozycja ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka i jest do kupienia TUTAJ.

Obsługiwane przez usługę Blogger.