Marzec zawsze będzie jednym z moich ulubionych miesięcy. Nie ważne, czy będzie ciepły i słoneczny, czy jeszcze spowity zimową aurą. To miesiąc moich urodzin, urodzin mojej mamy, w marcu też świętuję Dzień Kobiet, 10 lat temu właśnie w marcu dowiedziałam się, że będę mamą. W tym roku, chociaż szarość za oknem dominowała, a słońca było jak na lekarstwo, starałam się dostrzegać plusy w codziennych sytuacjach i myśleć pozytywnie, bo jak śpiewała kiedyś Kasia Nosowska "Ta zima kiedyś musi minąć, zazieleni się, urośnie kilka drzew, (...) zimny poniedziałek, gorącą stanie się niedzielą". I powiem Wam, że ja na tę gorącą niedzielę bardzo czekam, a tymczasem zapraszam na post o tym, co mi ten zimowy marzec umilało. 

1. KOSMETYKI


Tu w zasadzie dość skromnie, aktualnie bowiem denkuję wszystko co mam w domu i tylko o jednym kosmetyku napiszę, ale za to o jakim wspaniałym! Naturalny antyperspirant w kremie o zapachu zielonej herbaty od Natu Handmade. Od prawie czterech lat używam ich antyperspirantów. Do tej pory zawsze miałam ten o cytrusowym zapachu, ale ostatnio zmieniłam na zieloną herbatę. Robione są one ręcznie z naturalnych olejów, bez aluminium w składzie. Uwielbiam je za ten absolutnie świeży, rześki, soczysty i energetyczny zapach, który towarzyszy mi przez cały dzień. Nie mam jakoś specjalnie problemów z poceniem się, u mnie zdają świetnie egzamin. Są delikatne, nie podrażniają ani nie wysuszają skóry. Mój numer jeden wśród antyperspirantów już od wielu lat! Szczerze polecam!!! 

2. KSIĄŻKA

W marcu przeczytałam dwie książki, ale jedna z nich stanowczo zasługuje na uwagę. To "Czuła Przewodniczka. Kobieca droga do siebie" Natalii de Barbaro. Pokazywałam tę książkę już jakiś czas temu na instastory, ale ona ciągle gdzieś mi miga, co wcale mnie nie dziwi. Uwagę na nią zwróciłam po wywiadzie Magdy Mołek W moim stylu z autorką książki. Treści zawarte w książce mocno mi w duszy grają dotykając najczulszych punktów mojej kobiecej duszy, powodując że uroniłam niejedną łzę, kiedy je czytałam, być może dlatego że są aktualnie o tym czego sama poszukuję, jaką drogą podążam, co przerabiam. Przeczytanie tej książki było dla mnie pewnego rodzaju ukojeniem, oczyszczeniem, odrobinę zerwaniem łańcuchów oczekiwań społecznych, mechanizmów, które są nam wtłaczane od dziecka. Książka do mnie przemawia pewnie dlatego, że codziennie w swojej głowie słyszę słowa wypowiadane przez Królowę Śniegu, Męczennicę czy Potulną. Autorka pomogła mi je zdemaskować i pokazała, że można inaczej żyć. Szkoda, że dopiero teraz, a nie lata temu, na nią trafiłam, ale cieszę się ogromnie, że w ogóle trafiłam. 

3. PODCASTY


Kiedy gotuję, sprzątam czy leżę na macie do akupresury włączam sobie podcasty. Od dłuższego czasu słucham tego, co mówi Marta Niedźwiecka w swoich podcastach "Zmierzch". Bardzo wartościowe nagrania, ciekawe treści, które otwierają oczy na wiele spraw. W nawiązaniu do książki, o której pisałam wyżej, zdecydowanie warto posłuchać odcinka o tym "Jak przestać być grzeczną dziewczynką/chłopczykiem?". Odcinek petarda! Wprawdzie trochę bolesny, ale też budujący. Dosłownie każde zdanie jak dla mnie w punkt! Jeżeli jeszcze nie słuchaliście, to bardzo polecam. Ja słucham tych podcastów na Spotify. 

5. NOWE HOBBY



Ulubionym zajęciem Alexandra jest rysowanie. Nie ma dnia bez wyciągnięcia kredek i kartek. Często prosi mnie, żebym z nim porysowała. W moim obecnym plannerze były kartki, które należało pokolorować, więc się za nie zabrałam. I tak zrodziła się moja pasja do kolorowanek antystresowych. Zaopatrzyliśmy się w przeróżne kolorowe żelowe długopisy, cienkopisy, kredki i tak sobie razem rysujemy i kolorujemy. Sprawia mi to ogromną przyjemność, pomaga mi się rzeczywiście odprężyć i zrelaksować, odpocząć, skupić na tym co tu i teraz. A poza tym wspólnie spędzamy kreatywnie czas. I powstają wówczas najwspanialsze komiksy, bo mój Syn ma niebywałą fantazję :)

6. SERIAL


Tego serialu to chyba specjalnie nie trzeba nikomu przedstawiać. Mam wrażenie, że wszyscy o nim mówią. Zaczęliśmy go oglądać, bo poleciła mi koleżanka z pracy. Pierwszy odcinek niespecjalnie mi się podobał, w przeciwieństwie do doktora Maxa Goodwin'a, ale daliśmy mu szansę i jesteśmy już po wszystkich odcinkach. Goodwin, który zostaje dyrektorem szpitala New Amsterdam, jest wizjonerem i chce naprawić zastaną w szpitalu sytuację, jednocześnie walcząc z systemem. Dla mnie to trochę utopia, bo tu wszystko się udaje, lekarze i cały szpital podporządkowany jest pacjentowi, ma mu służyć najlepiej, jak tylko potrafi, a to zupełne przeciwieństwo tego, co aktualnie dzieje się u nas w służbie zdrowia. 

 7. THERMOMIX 6 

 

W marcu staliśmy się też posiadaczami Thermomixa 6. Długo nosiłam się z zamiarem zakupu, podpytywałam posiadaczy czy rzeczywiście wart swojej ceny i faktycznie sprzęt, którego się używa. Każdy z pytanych odpowiadał twierdząco, a że pojawił się idealny moment (prezent na okrągłe urodziny) to TM6 jest już z nami. Uwielbiam z nim gotować, bo to raz, dwa i gotowe! Kto posiada, ten wie o czym piszę:) 

Obsługiwane przez usługę Blogger.