Czytam, bo lubię - Andrea Mara To jej wina

/
0 Comments

 

Śpieszę dzisiaj z recenzją książki "To jej wina" irlandzkiej autorki Andrei Mara. Środek wakacji, więc więcej czasu na czytanie, a ta książka jest idealna na letnie popołudnia. Zwłaszcza dla tych Czytelników, którzy lubują się w czytaniu kryminałów i książek sensacyjnych. Do mnie dodatkowo "przemówiła" ta lektura, bo rzecz dzieje się na przedmieściach mojego ukochanego Dublina. 

Listopadowe piątkowe popołudnie, jakich wiele co roku, zupełnie nie zapowiadało tragedii zamożnego małżeństwa Marissy i Petera Irvinów. Kobieta jedzie odebrać synka, po dniu, który jej synek miał spędzić na zabawie z kolegą z klasy - Jacobem, synem Jenny. Kiedy zjawia się pod adresem Tudor Grove 14, który otrzymała w smsie, drzwi otwiera jej nieznana starsza kobieta informując ją, że zaszła pomyłka, że nie jest to dom Jenny i nie ma tutaj Milo, jej ukochanego synka. Gdzie zatem jest chłopczyk? Co się z nim stało? Tak zaczyna się, niczym z najgorszych snów, koszmar rodziców. Wstrząsająca wiadomość w mig roznosi się po spokojnych przedmieściach Dublina. Rozpoczyna się gorączkowe poszukiwanie chłopca. Do poszukiwań włącza się mnóstwo osób. Kto jest winny uprowadzeniu czterolatka skoro każdy coś ukrywa?

Prowadzący dochodzenie dość szybko odkrywają, że w porwanie zamieszana jest niania kolegi Milo, Carrie. Wówczas na światło dzienne zaczynają wychodzić coraz to nowsze, głęboko skrywane tajemnice, a wzajemnych oskarżeń przybywa.

Autorka dość szybko daje Czytelnikowi odkryć, kto stoi za porwaniem Milo, ale na odpowiedź dlaczego do tego doszło każe jednak poczekać. 

Zawiła fabuła, genialnie skonstruowani bohaterowie, z których każdy coś ukrywa, trzymająca w napięciu atmosfera niepokoju i obawy to zdecydowanie plusy  powieści. Zaskakujący finał, którego nie da się przewidzieć, zasługuje również na docenienie. 

Lekturę czytało mi się świetnie, szybko, z zaciekawieniem. Polecam z całego serca!

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Muza i jest do kupienia TUTAJ.



Zobacz także:

Brak komentarzy:

i co o tym myślisz?

Obsługiwane przez usługę Blogger.