Alexander przebiera nogami, bo urodziny tuż, tuż. Będzie tort, świeczki, koledzy i prezenty rzecz jasna. Będzie też 100 lat śpiewane przez kolegów w przedszkolu. Przed urodzinami są jeszcze Mikołajki, więc też okazja do wręczania prezentów. Zazwyczaj na urodziny kupujemy jeden większy prezent, a na Mikołajki i pod choinkę skromniejsze. Z racji tego, że mieszkamy daleko od rodziny, zarówno mojej, jak i męża, prawie zawsze otrzymujemy od nich pieniądze z prośbą, żebyśmy wspólnie z Alexem ustalili i zakupili prezenty. Dlatego zasiadamy i robimy listę prezentów. Pierwsza taka lista tu <KLIK>.  Tym razem pobuszowaliśmy po internetowym sklepie EDUKATOREK, w którym często zaopatrujemy się w zabawki, bo jest ich tam bardzo duży wybór.

1. Ciało człowieka układanka magnetyczna od Janod - zainteresowanie ciałem u nas na topie już od jakiegoś czasu. Mamy kilka książek w tej tematyce, ale taka układanka z całą pewnością spodoba się małemu Solenizantowi. Dzięki niej dziecko może poznać budowę ludzkiego ciała aż 12 językach (m.in. polskim,  angielskim, niemieckim, włoskim i hiszpańskim). Zestaw zawiera: magnetyczną tablicę, 18 kart pomocniczych z zaznaczonymi częściami ciała w różnych językach, 76 magnetycznych elementów ciała oraz drewniany wskaźnik. Istnieje możliwość powieszenia tablicy.

2. Mini natura gra karciana - u nas wszelkie gry są w cenie. Mamy kilka gier z tej firmy i muszę przyznać, że wszystkie są solidnie wykonane. Zestaw zawiera 28 kart - 7 rodzin: rodzina morza, ogrodu, lasu farmy, dżungli, gór, sawanny.

3. Edoludo gra na spostrzegawczość - świetna zabawa, przy której dziecko ćwiczy orientację przestrzenną, uczy koncentracji i rozwija umiejętność logicznego myślenia. Gier nigdy za dużo.

4.  Drewniana skrzynka z narzędziami - już mamy u siebie. Chłopaki będą wspólnie budować karmnik. Będzie jak znalazł :)

5. Przyjaciele zestaw artystyczny - Alexander odkąd poszedł do przedszkola to rysowanie jest jednym z jego ulubionych zajęć. Właściwie to codziennie wykonuje prace artystyczne. Czasem wchodzimy do domu i pierwsze słowa, jakie słyszę to - porysujemy? Najczęściej malujemy kredkami, rysujemy różne postacie, czasem tworzymy całe rysunkowe historie, a czasem sięgamy po takie właśnie zestawy.

6.  Zestaw konstrukcyjny - widzę niesamowity potencjał w tej zabawce. Dzięki niej dziecko ćwiczy motorykę dłoni, zabawka uczy cierpliwości i koncentracji, a także rozwija wyobraźnię. Będziemy budować przeróżne konstrukcje.

7. Gra kamuflaż - tę grę podpatrzyliśmy u kolegi Alexa i kiedy tam jesteśmy zawsze chłopaki wspólnie grają. Czas zakupić swoją własną.






Zachęcona mnóstwem pozytywnych opinii na temat książki "Duński przepis na szczęście" sama sięgnęłam po tę pozycję. Odkąd urodziłam Alexandra przeczytałam bardzo dużo książek na temat wychowania dzieci. Jedne bardziej, inne były mniej zgodne z moją własną wizją wychowania, z moimi wewnętrznymi przekonaniami czy moją intuicją. Czytałam ich sporo, bo zwyczajnie chciałam się przyjrzeć różnym szkołom wychowywania, sprawdzić, co inni mają do powiedzenia w tym temacie. W przypadku "Duńskiego przepisu na szczęście" byłam ciekawa w czym tkwi sekret duńskiej szczęśliwości, bo od 1973 roku, to właśnie Dania wybierana jest przez OECD (Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) krajem, którego mieszkańcy są najszczęśliwszym narodem na świecie. 

Ogromnym plusem książki, według mnie, jest fakt, że autorki pokazują lub naprowadzają jakie można podjąć działania w  kierunku wychowania dzieci na szczęśliwych ludzi, ale w żaden sposób nie upierają się przy swoich stanowiskach, ani nie stawiają się za absolutny wzór do naśladowania. Jessica Alexander jest amerykańską dziennikarką ze stopniem licencjackim z psychologii, a Iben Dissing Sandahl jest certyfikowanym coachem, licencjonowaną psychoterapeutką, nauczycielką z wykształcenia. Zatem ich rady i wnioski są wynikiem wieloletniej pracy naukowej, badań kultury, ale i codziennej obserwacji rodzinnego życia Duńczyków, mnóstwa rozmów z rodzicami, nauczycielami czy ekspertami. Opierają swoje tezy też na badaniach klinicznych i psychologicznych. 

Ja osobiście największą uwagę zwróciłam na fakt, jak ważna jest codzienna, swobodna zabawa dzieci i z dziećmi, a nie organizowanie im czasu, chociażby poprzez zapisywanie na szereg zajęć pozaszkolnych. Według Duńczyków radosna zabawa czyli taka, w czasie której dzieci są pozostawione same sobie, a więc bawią się same lub z kolegą, to wbrew pozorom, poważna nauka. Uczy spokoju, sprawia, że są mniej podminowane. Im więcej się bawią, tym są bardziej odporne psychicznie i doświadczone społecznie. Jeżeli sami chcemy się bawić ze swoimi dziećmi (chociaż przez kilka minut dziennie), musimy pamiętać o tym, by być prawdziwymi w tym, co robimy, skupionymi tylko na zabawie, powinniśmy zejść do poziomu dzieci, a wówczas będzie to cenniejsze niż najdroższa zabawka. Unikanie zbyt szybkiej interwencji w sprawach trudnych dla dziecka. Rodzice w Danii starają się interweniować w momencie, gdy jest to absolutnie konieczne, bo ufają dzieciom, że są one w stanie same zrobić coś nowego, a w każdym razie spróbować to zrobić. Warto też wstrzymać się i nie stawać się za każdym razem rozjemcą w konfliktowych sytuacjach między dziećmi. Chwalenie dzieci na każdym kroku jakie są mądre i cudowne (jak czynią to Amerykanie) paradoksalnie nie buduje ich pewności siebie, ani nie motywuje do nauki. Duńczycy chwalą, ale mądrze. Chwalą bowiem dzieci za to co zrobiły, a nie za to jakie są, a wiec wspierają rozwój dziecka, a nie trwałość ich cech. Skupiają się na zadaniu, a nie na nadmiernym komplementowaniu dziecka, co pozwala dziecku na skoncentrowaniu się na pracy, na podejmowanych staraniach, a nie na własnej inteligencji. Takie podejście uczy pokory, a wysiłek uważany jest za coś pozytywnego. Co więcej w obliczu niepowodzenia, dziecko zwiększa wówczas wysiłki i szuka nowych strategii uczenia się. Według Duńczyków cierpienia uczą bardziej, niż sukcesy. Wiecie, że baśnie H. Ch. Andersena w naszym kręgu kulturowym mają piękne, happyendowe zakończenia, a te w oryginale często wcale takiego nie mają? Duńczycy uważają bowiem, że o tragediach i przykrych sytuacjach powinno się rozmawiać, bo rozwija to empatię, pomaga dostrzegać i odczuwać wdzięczność za proste sprawy dnia codziennego, o czym tak często zapominamy.

Ja osobiście dzięki tej książce zweryfikowałam swoje podejście do niektórych spraw. Dla mnie "Duński przepis na szczęście" to nie typowy poradnik o wychowaniu dzieci, a ciekawa książka o zmianie życia na lepsze i szczęśliwsze!

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MUZA.






Książki u nas sprawdzają się doskonale, wiec mamy ich naprawdę sporo. Nie powstrzymuje mnie to jednak przed kupowaniem kolejnych (na końcu zdradzę Wam, gdzie kupuję je po konkurencyjnych cenach), zwłaszcza że teraz dużo czasu spędzamy w domu. Dziś kolejna porcja nowości i zapowiedzi wydawniczych. Poza tym książka to zawsze dobry prezent, a przed nami czas, który sprzyja wręczaniu podarunków.


1. Jedne z piękniejszych książek jakie mamy w swojej kolekcji pochodzą z Bookids. Teraz upatrzyłam kilka nowości, które z całą pewnością zasilą naszą domową biblioteczkę. Pierwsza z nich to Christmas maze book. Alexander uwielbia tego typu książki. Pełno tutaj labiryntów w świątecznej scenerii. Trzeba pomóc elfowi znaleźć ślady Rudolfa w lesie, wyznaczyć trasy sań Mikołaja pośród dachów domów czy prowadzić pociąg pełen świątecznych zabawek. Będzie co robić!



 2. Kolejna aktywizująca książka w klimacie świąt to Christmas Doodles od Usborne. 112 stron do uzupełnienia wzorów, zadań kreatywnych oraz swobodnego projektowania. Będziemy dekorować choinkę, sanie Mikołaja czy pierniki.

3. Bardzo fajny projekt. Książka może być pomocna w wytłumaczeniu dziecku, dlaczego musi leżeć  w łóżku i zażywać niedobre lekarstwa. Podobają mi się kolorowe, akwarelowe ilustracje przedstawiające wirusowe choroby wieku dziecięcego, takie np. jak świnka, ospa, grypa żołądkowa. 


4. Tej książki zdecydowanie nie może u nas zabraknąć. To bajka mojego dzieciństwa, a ostatnio jedna z ulubionych mojego synka. Czasem włączamy sobie i oglądamy. Teraz będziemy czytać. Już nie mogę się doczekać.


4. Jeżyk we mgle jest na naszej liście. Tematem książki są przygody Jeżyka, który wyrusza na spotkanie ze swym przyjacielem Niedźwiadkiem, aby razem z nim - jak co wieczór - liczyć gwiazdy.
Tymczasem po drodze niespodziewanie spowija go mgła....
5. Wydaje mi się, że takie książki w dzisiejszych czasach są bardzo potrzebne. A do tego o tacie, więc ląduje na naszej liście do kupienia.


6. Ta książka niebawem będzie u nas. Szczerze powiedziawszy już nie mogę się doczekać, bo Alexander zadaje od rana do wieczora pytania. Przyznam szczerze - odpowiedzi na zadawane przez Niego pytania nie zawsze są łatwe. Znajdziemy tu odpowiedzi poszerzone o szersze wyjaśnienia. Większość tematów wzbogacona jest komiksowymi ilustracjami oraz tabelką. Dodatkowo zamieszczono ciekawostki związane z tematem. 


7. Myślę, że ta książka może być u nas hitem. Mnóstwo tu samochodów, ciężarówek, koparek, maszyn budowlanych, cystern, kombajnów oraz maszyn całkowicie fantazyjnych (m.in. ogórkowóz, miotłonoga, młotkowóz, chrząszczobuldożer, ciasteczkowóz).

8. Memo labirynty. To nasze must have, bo uwielbiamy Herve Tullet'a. Pudełko zawiera talię 44 dużych, dwustronnych, kartonowych kart.


9. Samochody, pociągi, okręty, samoloty. Ilustrowana encyklopedia pojazdów to kolejna motoryzacyjna pozycja.
10. Brzechwa dzieciom. Dzieła wszystkie. Wiersze. Klasyka.


11. Trele-morele czyli lekkie i pełne humoru opowieści o zwierzętach, dzieciach i innych zaludniających dziecięcą wyobraźnię postaciach tworzące iście bajkowy klimat. Powiem Wam, że Alex najszybciej usypia, kiedy czytam Mu wiersze :)
 12. Czerwony Kapturek to zaskakująca, interaktywna, rozwijająca dziecięcą kreatywność, umiejętność logicznego myślenia i wysławiana się książka. Zapowiada się ciekawie. 


13. Księga potworów - myślę, ze Alexowi może się spodobać. Sam czasem ryzuje różne potwory :)



14. Zaciekawił mnie opis: „Gang fałszywych Mikołajów” to historia nosy reniferom mrożąca i wielce pouczająca, w nastrój świąteczny wprowadzająca. Książka jest propozycją dla detektywów-tropicieli, wyposażonych w ołówki, kredki, flamastry. Dociekliwych, spostrzegawczych i cierpliwych. Jest to zeszyt kreatywny, w którym każdy czytelnik może stworzyć swoją własną historię i zabawić się w detektywa".



15. Święta dzieci z dachów to Zakamarkowa propozycja na święta. Pełna tajemnic ilustrowana opowieść w 24 rozdziałach do czytania w każdy grudniowy wieczór aż do Wigilii! 

16. Czytanie przygód Mikołajka nigdy nam się nie znudzi.


17. Książki o zwierzętach również u nas świetnie się sprawdzają. Pewnego dnia, z niewiadomego powodu, ptaki postanowiły wybrać spośród siebie króla. W tym celu zorganizowały wyścig - ten który dotrze najbliżej Słońca, zostanie królem... Finał wyścigu jest zabawny i zaskakujący.


18. „Kłótnia liter” to pomysłowo zilustrowana książka,  prezentująca w zabawnej formie kolejne litery alfabetu.  Pełne uroku, łatwe do zapamiętania wierszyki Janusza Jabłońskiego i znakomite, pobudzające wyobraźnię ilustracje Agnieszki Myszkowskiej sprawiają, że książkę tę można czytać i oglądać na okrągło, za każdym razem odkrywając w niej nowe szczegóły. Mamy w domu kilka tego typu książek i często po nie sięgamy.


19. Kolejna Zakamarkowa nowość. Tym razem "Doris ma dość", bo nie chce iść na przyjęcie, zwłaszcza jeśli nie wolno jej włożyć marynarskiego stroju. Poza tym nie skończyła jeszcze budować dróg w piaskownicy. 


20. "Basia i zwierzaki" to książka w twardej teczce wraz z papierowymi zwierzaki do wycięcia i ozdobienia naklejkami.

Teraz zdradzę Wam, gdzie bardzo tanio kupuję książki. To internetowa księgarnia Livro.pl Sprawdźcie sami! Warto kupować książki, ale czy warto za nie przepłacać?!

Wyprowadźcie mnie z błędu jeżeli się mylę, ale nie ma chyba dziecka, które od najmłodszych lat nie lubiłoby czarów i magii. Dlatego z myślą o nich powstała książka "Królik Iluzjonista i Festiwal sztuk magicznych", która ukazała się niedawno nakładem Wydawnictwa IUVI. Ta książka fantastycznie umila nam jesienne poranki i wieczory.


A co w środku? Otóż aż 25 magicznych sztuczek, a każdej z nich poświęcona jest jedna strona, na której autorka wyjaśnia jak należy patrzeć na każdy obrazek. Tytułowy królik zabiera nas w świat iluzji optycznych, które sprawnie oszukują nasze zmysły. Jeśli dostatecznie się skoncentrujemy sprawimy m.in. że kapelusz zniknie, żarówka się zapali, węże zaczną tańczyć, a stłuczony talerz zostanie naprawiony. Alexander oczywiście nie jest w stanie wykonać wszystkich ćwiczeń, ale przyznam szczerze, że idzie nam z dnia na dzień coraz lepiej. Oczywiście śmiechu co niemiara. 


Uwielbiamy ksiażki, z którymi można pracować, które rozbudzają ciekawość i zachęcają do wspólnej zabawy, a ta zdecydowanie do takich należy. 


Duży plus także za twardą oprawę, większy format i ciekawe ilustracje. To co czarujecie z nami?

Książkę można zakupić TUTAJ.

Odkąd zaczęła się nasza przygoda początkowo ze żłobkiem, a obecnie z przedszkolem, mam wrażenie, że w ślad za zwolnieniem na opiekę szło moje zwolnienie. Zawsze każda infekcja Alexa kończyła się moją chorobą, i to niestety nie zwykłym przeziębieniem, ale grypą czy anginą. Przyznam szczerze, że przerażała mnie ta sytuacja. Poszukiwałam, czytałam o tym co mogę zrobić, by się chociaż trochę uodpornić. Zaczęłam więc od zmian żywieniowych. Myślę, że codzienne dawki koktajli zapewne przyczyniły się do wzmocnienia mojego organizmu. Odkryłam przy okazji jeszcze miksturę, którą raczę się już od jakiegoś czasu. Nie będę taka i podzielę się z Wami, może komuś się przyda, bo ma podobne problemy, jak miałam ja. Owa mikstura to syrop imbirowy, który jest skuteczny w okresie przeziębień. Wiadomo, imbir posiada właściwości przeciwzapalne, przeciwbólowe i przeciwwirusowe.

Jak go przygotować? Bardzo prosto:

Skład: 
  • spory korzeń imbiru (około 20 cm)
  • 6 szklanek wody
  • 1 szklanka miodu
  • 1 cała cytryna
  • opcjonalnie 1 łyżeczka kurkumy i 1/3 łyżeczki pieprzu cayenne 

Wykonanie: 
  1. Obieramy imbir ze skóry i kroimy w kosteczkę.
  2. Gotujemy wodę i dodajemy do niej imbir.
  3. Na wolnym ogniu podgrzewamy wodę z imbirem około 45-60 minut (ilość wody powinna zmniejszyć się do około 2 szklanek).
  4. Po 60 minutach studzimy wywar do temperatury pokojowej i przecedzamy przez gazę. Uzyskujemy 2 szklanki soku, do którego dodajemy 1 szklankę miodu  (ważne, aby zachować proporcję 2:1).
  5. Do wywaru dodajemy miód.
  6. Podgrzewamy wszystkie składniki do pełnego wymieszania ich ze sobą.
  7. Po ostudzeniu przelewamy do słoika i  dodajemy cytrynę pokrojoną w plasterki.
  8. W wersji dla wymagających w tym momencie dodajemy i dokładnie mieszamy kurkumę i pieprz cayenne. 
  9. Gotowe!

Macie jakieś swoje sposoby, by przeziębienie Was nie dopadało? Jeżeli tak, podzielcie się :)













Koniec roku coraz bliżej, wiec nadrabiam zaległości czytelnicze, chociaż do 52 książek jednak nie dobiję. Dodatkowo wieczory dłuższe, dziecko szybciej idzie spać, dlatego wlewam wodę do termoforka, kładę się  z roibosem w ręce, nakrywam ciepłym kocem i czytam, czytam, czytam. 

Znacie tą panią z okładki? Ja już tak, poznałam ją trochę czytając Mimo moich win, ale teraz znam ją już dobrze, a to za sprawą książki Mimo twoich łez. To Leah Smith, narratorka drugiej, z trzech książek, Tarryn Fisher, żona i matka dziecka Caleb'a. To rudowłosa królowa śniegu, kobieta, która idzie po trupach do celu i zawsze zdobywa to, czego pragnie. Toksyczna, w skali od jeden do dziesięciu, plasuje się blisko dziesiątki. Zepsuta, samolubna, waleczna.... a przez to zgorzkniała, nieszczęśliwa i samotna. Ale mimo wszystko potrafi wzbudzić sympatię.

To ona wygrywa walkę o przystojnego, bogatego i niesamowicie męskiego Caleb'a. To jej laur zwycięstwa. Niestety i to nie daje jej szczęścia. Pojawia się kolejne źródło problemów, nowy obiekt rywalizacji - własna córka. A dodatkowo, wielka miłość męża, Olivia, cięgle pojawia się na horyzoncie, chociaż miała na dobre zniknąć z jej życia, i życia jej męża.

Historia, którą opowiada w trylogii Love Me with Lies Tarryn Fisher, jest naprawdę wyjątkowa. Pokazuje nie tylko tę piękną, niezwykle romantyczną stronę romansu, ale też tę pozbawioną lukru, pełną niepokoju, samotności, tęsknoty, wyzwalającą w człowieku jego ciemną stronę. Pokazuje jak cienka jest granica pomiędzy miłością, a obsesją. Jak człowiek potrafi tkwić w toksycznym związku. Jak ślepi potrafimy być w zamian za odrobinę miłości.

Jeżeli jeszcze nie poznaliście losów Olivii, Leah i Caleb'a to sięgnijcie koniecznie po książki Tarryn Fisher, a gwarantuję, że ani trochę nie będziecie żałować i z niecierpliwością będziecie wyczekiwać trzeciej, ostatniej części, która ma się ukazać już w styczniu. Szczerze polecam!

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte, a w dobrej cenie możecie kupić w niePrzeczytane.pl



Obsługiwane przez usługę Blogger.