Nie potrafię pływać. Nie mam wprawdzie hydrofobii, ale zanurzenie głowy nie wchodzi w rachubę, nie zniosłabym wody dostającej się do uszu. Być może spowodowane jest to tym, że kiedyś zostałam wrzucona do basenu. Jedynie w ciąży, udawało mi się z pomocą męża i posiłkując się deską przepłynąć z zadartą głową długość basenu. Czułam się wówczas świetnie, dlatego bardzo zależało mi, żeby Alexander miał kontakt z wodą od samego początku, zwłaszcza, że kiedy był niemowlakiem uspokajała i wyciszała go każda kąpiel.

Kiedy Syn skończył 3 miesiące zapisaliśmy go na zorganizowane zajęcia do szkoły pływania. Znalazłam takie zajęcia, które prowadzone były w wodzie ozonowanej, nie chlorowanej. Na początku było to właściwie tylko oswajanie z wodą, wspólne przytulanie. We wrześniu Alexander rozpocznie kolejny semestr zajęć, ale będzie to już kontynuacja regularnej nauki pływania rozpoczętej dwa semestry wstecz.

Basen to dla nas również alternatywa wspólnie spędzonego czasu i idealna forma aktywności mojego dziecka, które w wodzie czuje się, jak przysłowiowa ryba.

Ja osobiście widzę mnóstwo zalet zajęć na basenie. Ruch w wodzie bowiem pobudza dzieci do rozwoju zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Przede wszystkim wpływa na koordynację ruchów, poprawiając ich płynność i estetykę, gimnastykuje mięśnie i stawy,  rozwija obustronną koordynację oraz wzmacnia mięśnie grzbietu, reguluje sposób oddychania. To również świetna zabawa, ale też pewne zdyscyplinowanie.

Mam wrażenie, wbrew pozorom, że nasze wizyty na basenie przyczyniły się również do wzmocnienia odporności Alexa. Jest mniej podatny na infekcje.

Podsumowując, udział dziecka w zajęciach na absenie to same zalety, więc jeżeli wahacie się czy zapisać dziecko na zajęcia dodatkowe z nauki pływania, nie zastanawiajcie się, to naprawdę świetny pomysł.

Zastanawiacie się pewnie co spakować na basen. Pokażę wam nasz niezbędnik basenowy, który zawsze mamy pod ręką. Jesteśmy w tej kwestii już weteranami. Co się w nim znajduje? Patrzcie poniżej.


1. Torba - nasza jest akurat marki Lassig, do kupienia TU, świetnie sprawdza się podczas takich wypraw, bo jest bardzo lekka, mała, poręczna, ale niezwykle pojemna. Zdecydowany plus również za materiał, który łatwo się czyści i jest odporny na wilgoć.
2. Strój kąpielowy. Kiedy Alex był mały używaliśmy pieluszek kąpielowych Babydream.
3. Okulary do pływania.
4. Rękawki do pływania, kiedy wybieramy się we trójkę.
5. Ręcznik z kapturem. Przerobiliśmy ich całe mnóstwo, ale najlepszy odkryliśmy niedawno. Rewelacyjny, przede wszystkim super wchłaniający wodę i szybko schnący, mięsisty, tak jak torba, również marki Lassig. Można kupić np. TU. Po złożeniu zajmuje niewiele miejsca. Super sprawdzi się także nad morzem, bo chroni skórę dziecka przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym i wiatrem.
6. Klapki basenowe, które używamy na zmianę z sandałkami Crocs.
7. Okulary.
8. W zimie obowiązkowo krem.
9. Zabawki: silikonowe wiaderko oraz łopatka wielofunkcyjna zakupione w Edukatorku. Sprawdzają się świetnie za każdym razem.
10. Obowiązkowo coś do jedzenia. 


Obsługiwane przez usługę Blogger.