Lato kalendarzowe dopiero się rozpoczęło, ale pogoda letnia trwa w najlepsze już od kilku dni. Za chwilę urlopy, wyjazdy, te bliskie, i te dalekie, te planowane miesiącami, i te całkiem spontaniczne. Nie ważne czy to góry, czy morze i ciepły piasek, ważne że wolne, luz, odpoczynek. Jest więc czas, by nadrobić zaległości czytelnicze. Ja mam już całkiem pokaźny stos książek w wersji papierowej i mnóstwo ebooków. Na inne książki czekam z utęsknieniem. Dziś podrzucam kilka tytułów, do poczytania w leniwe, gorące wakacje. 


"Dziewczyna z Brooklynu" Guillaume Musso - powraca mój ulubiony autor. Mam nadzieję, że i tym razem mnie nie zawiedzie. Zapowiada się ciekawie: "Doskonale pamiętam ten moment: stoimy nad brzegiem morza, patrząc, jak zachodzące słońce rozświetla horyzont. Wtedy Anna zapytała: „Czy wciąż byś mnie kochał, gdybym zrobiła coś naprawdę złego?” Co mogłem odpowiedzieć? Anna była kobietą mojego życia. Za trzy miesiące mieliśmy się pobrać. Oczywiście, że ją kochałem, niezależnie od tego, co zrobiła. Tak przynajmniej myślałem, gdy ona gorączkowo szperała w torebce i wręczała mi zdjęcie, mówiąc: „Oto, co zrobiłam”. Patrzyłem oszołomiony na jej sekret i wiedziałem, że nasz los odmienił się bezpowrotnie. Zszokowany, odszedłem bez słowa. Kiedy wróciłem, było już za późno – Anna zniknęła. Od tamtej chwili wciąż jej szukam. 
Dostępna dopiero po 2 sierpnia TU



"Lokatorka" JP Delaney - ostatnio zaczytuję się w thrillerach psychologicznych, a ten zapowiada sie obiecująco: "Emma już nie mieszka przy Folger Street 1, na jej miejsce wprowadza się Jane. Obie lokatorki, obecna i była, są do siebie bardzo podobne: kolor włosów, rysy twarzy, pragnienie rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Ultranowoczesne mieszkanie wymaga dostosowania się do surowych reguł narzuconych przez właściciela, ale wydaje się idealne do porządkowania życiowego chaosu. Kobiety łączy coś jeszcze – enigmatyczna więź z właścicielem apartamentu. Jednak po pewnym czasie obok pożądania pojawia się niepewność i niepokój. Co różni Emmę i Jane? Emma już nie żyje, Jane jeszcze tak".
Do kupienia TU.


"Trzecia" Magda Stachula - rewelacja, wiem, bo przeczytałam. Znacie "Idealną" - poprzednią książkę pani Stuachuli? Jeżeli nie to zerknijcie, pisałam o niej TU. Do dziś ją pamiętam. Myślę że z "Trzecią" będzie tak samo. Nie będę teraz rozpisywała się o tej książce, bo więcej napiszę niebawem. To historia o Elizie, Lilianie i o TYM, który połączył te dwie kobiety. Rewelacja! Czasami włos na rękach się jeży. Zdecydowanie polecam!
Niebawem do kupienia TU.


"Światło, które utraciliśmy" Jill Santopolo - lubię Wydawnictwo Otwarte, zawsze mają ciekawe propozycje tytuły. Tym razem to historia Lucy i Gabe'a, którzy poznali się 11 września 2001 roku, gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork. To opowieść o sile marzeń i cenie, jaką jesteśmy gotowi zapłacić, podążając za nimi.
Za kilka dni można ja kupić TU.


"To, co nas dzieli" Anna McPartlin - wzruszająca opowieść o przyjaźni, sekretach i o tym, że warto naprawiać  błędy – nawet po latach. Eve Hayes i Lily Brennan były nierozłączne, ale gdy miały osiemnaście lat, podczas wakacji wydarzyło się coś, co skutecznie je rozdzieliło i zniszczyło ich przyjaźń. Po dwudziestu latach Eve, znana projektantka biżuterii, wraca na stałe do Dublina. Stara się odszukać dawną przyjaciółkę, ale nie może trafić na żaden jej ślad, nawet w internecie. Pewnej nocy Eve ulega poważnemu wypadkowi. W szpitalu ze zdumieniem odkrywa, że Lily pracuje tam jako pielęgniarka. Dawne przyjaciółki mają szansę wyjaśnić to, co między nimi zaszło, odbudować bliskie relacje, a przede wszystkim pomóc sobie nawzajem.
Do kupienia TU.


"Wybór" Samantha King - kolejny thriller psychologiczny, czyli coś w czym ostatnio się zaczytuję. Ta książka jedzie już do mnie. To historia kobiety, która musiała dokonać dramatycznego wyboru między własnymi dziećmi. Dokonuje dramatycznego wyboru, po czym pada strzał. Sumienie Madeleine zostaje obciążone na zawsze.
Do kupienia TU


"Czekam na Ciebie" Lisa Scottoline - przeczytałam wszystkie książki tej autorki i na tą czekam z utęsknieniem. Jej książki zawsze są porywające, pełne głębokich emocji i trzymające w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Tym razem to opowieść o kobiecie, która najbardziej na świecie pragnęła zostać matką. A teraz boi się, że ojcem jej wymarzonego dziecka jest seryjny morderca.
W lipcu dostępna TU.


"Odzyskać utracone" Katarzyna Kołczewska - to książka z klubu "Kobiety to czytaj a", więc jestem pewna, ze warto ją przeczytać, bo tam zawsze są polecane świetne ksiażki. Tym razem historia dzieje się w Białystoku w 1950 rok. Miranda, córka przedwojennego oficera Wojska Polskiego, wraca z zesłania po dziesięciu latach katorżniczej pracy na dalekiej Syberii. Przez cały ten czas marzyła o domu, rodzinie, dawnym życiu. Tylko że tego dawnego życia już nie ma; nie ma tamtego domu ani tamtej rodziny i przyjaciół, a przedwojenny Białystok przestał istnieć. Ukochany ojciec dziewczyny nie żyje i nikt z bliskich nie chce o nim rozmawiać, jakby wszyscy nagle zapomnieli, że w ogóle był. Każdy jest zajęty własnymi sprawami i stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Doskonale daje sobie z tym radę matka Mirandy. Maria prowadzi podejrzane interesy, handluje czym się da, potrafi wszystko załatwić i na wszystkim zarobić. Dziewczyna nie może jej darować sprzeniewierzenia się dawnym, przedwojennym zasadom, uważa ją za winną całego zła, jakie dotknęło ich rodzinę. W dodatku Maria całkowicie usunęła z pamięci zmarłego męża, nawet wróciła do panieńskiego nazwiska. Między matką a córką narasta coraz większe napięcie… Czy obu tak ciężko doświadczonym przez los kobietom uda się wyjaśnić fałsz i nieporozumienia nagromadzone przez ten trudny czas?
Do kupienia TU.


"Dziecko ognia" S.K. Tremayne - tak, wiem kolejny thriller psychologiczny, ale ostatnio zaczytuję się właśnie w tym gatunku literackim. Tym razem historia Rache, która wychodzi za mąż za Davida. Jej życie wydaje się bliskie ideału. Niczego jej nie brakuje – zyskuje nie tylko bogactwo i miłość, ale także przybranego syna – Jamiego. Pewnego dnia zachowanie Jamiego diametralnie się zmienia. Chłopiec zaczyna przewidywać przyszłość. Twierdzi, że nawiedza go duch zmarłej matki, poprzedniej żony Davida. Czy przeżył dużo większą traumę, niż wszyscy sądzili? Rachel powoli odkrywa, co wydarzyło się w przeszłości i zaczyna nabierać podejrzeń w stosunku do męża. Dlaczego David wciąż unika rozmów o tym, co się dzieje z Jamiem? I co przydarzyło się jego żonie dwa lata wcześniej?
Do kupienia TU.


"Słodkie sekrety" Sally Hepworth - to z kolei opowieść o trzech pokoleniach kobiet i skrywanych przez nie sekretach. Neva Bradley chce ukryć przed najbliższymi i współpracownikami szczegóły dotyczące swej ciąży, łącznie z tym, kto jest ojcem jej dziecka. Jej matka, Grace, nie spocznie, dopóki nie odkryje tajemnicy córki. Im bardziej naciska, tym Neva bardziej się w sobie zamyka. Babcia Nevy, Floss, przypomina sobie podobną sytuację sprzed sześćdziesięciu lat i skrywaną przed najbliższymi tajemnicę. Jeśli teraz ujawni sekret z przeszłości, życie całej rodziny się zmieni. Floss zastanawia się, czy wyznanie prawdy jest lepsze niż zachowanie milczenia. Czy pewne sekrety powinny na zawsze pozostać zapomniane? Ciepła opowieść o rodzinnych więzach, miłości, o cudzie życia i sprawach, które być może powinny pozostać w ukryciu. 
Do kupienia TU


"Zła droga" Mikel Santiago - kryminał, który dzieje się w południowej Francji. Na lokalnej drodze w Prowansji z ciemności wyłania się mężczyzna, którego pojawienie się rozpętuje cały szereg dziwnych zdarzeń, zmieniając w koszmar życie pisarza Berta Amandale’a i jego przyjaciela Chucksa Basila, nieco przebrzmiałej już gwiazdy rocka.
Do kupienia TU.  






Chyba każdy z nas wie, i mały, i duży, że owoce i warzywa powinniśmy jeść codziennie. Z zastosowaniem tej wiedzy w praktyce bywa jednak różnie. A jak to jest w przypadku soków owocowych czy warzywnych, po wypiciu  których witaminy i minerały są znacznie skuteczniej i szybciej przyswajane przez nasz organizm? Zazwyczaj sięgamy po te gotowe, ze sklepowych półek, niekoniecznie zdrowe, tylko nafaszerowane chemią napoje w kartonach.

Chcemy dobrze się odżywiać, dbać o swoje zdrowie, ale często kończy się na chceniu właśnie. Zawsze znajdziemy jakieś wytłumaczenie. Bo żywność ekologiczna jest droga, nie mamy czasu, chęci, motywacji, pomysłu. Ja też tak myślałam, ale odkąd kilka miesięcy temu zostałam szczęśliwą posiadaczką wyciskarki (zobacz TU, ja mam akurat marki 4swiss) zmieniłam zdanie. Bardzo długo rozważałam jej zakup, bo wyciskarka wolnoobrotowa, nie ma co się oszukiwać, nie należy do najtańszych sprzętów. Przeanalizowałam wszystkie za i przeciw i dziś szczerze mogę powiedzieć, że była to świetna decyzja i z całą odpowiedzialnością namawiam do picia świeżo wyciskanych soków. 


Wiadomo witamin w sokach nie dostrzeżemy gołym okiem, ale mówię Wam, one naprawdę tam są. A co więcej, dobroczynnie wpływają na cały nasz organizm. Serio, ja czuję jak dodają mi witalności, energii. Wolę popijać zdrowe, smaczne i kolorowe soki niż łykać kapsułki witaminowe czy inne suplementy diety. Stawiam więc na soki samodzielnie przygotowane w domu. Takie bez konserwantów, sztucznych barwników i dodatku cukru. Najlepiej przygotowywać je za pomocą wyciskarki wolnoobrotowej, bo soki przygotowane w taki właśnie sposób zachowują najwięcej witamin i żywych enzymów poprawiających trawienie. Zawierają także przeciwutleniacze, minerały, naturalne substancje przeciwzapalne oraz antybiotyczne. Dodatkowo picie soków warzywnych i owocowych obniża poziom toksyn w organizmie i nie obciąża jelit. 


Z pomocą wyciskarki możemy przygotować soki z wszelkich owoców i warzyw, ale także ziół, orzechów, a nawet nasion. Mam w domu też sokowirówkę, ale niestety nie spełniła ona moich oczekiwań. Nie wyciska soku z wszystkich owoców, zwłaszcza tych miękkich. Pozyskiwanie soków przy użyciu sokowirówki odbywa się poprzez bardzo szybkie ścieranie owoców, a następnie odwirowanie z nich soków, co powoduje że część składników odżywczych zwyczajnie zostaje zniszczona, pozostaje też dużo niewykorzystanego miąższu. Sok jest też bardziej  napowietrzony, szybciej się rozwarstwia, utlenia i brązowieje. Natomiast w przypadku wyciskarki wolnoobrotowej owoce i warzywa są wyciskane niemalże do ostatniej kropli, bo nawet 90% zawartości z owoców trafia bezpośrednio do soku. Wyciskarka pracuje na wolnych obrotach, a pozyskiwanie soku odbywa się w procesie bliskiemu tłoczeniu. Ślimak najpierw miażdży owoce, a potem wyciska z nich sok, czyli tak jakbyśmy ręką rozdusili pomidora, wrzucili do szklanki i wypili.

Moja wyciskarka dumnie prezentuje się na blacie kuchennym, bo z doświadczenia wiem, że to co jest schowane rzadko bywa używane. Wyciskarkę łatwo i szybko się myje (też zwracałam na to uwagę przy zakupie!), ma  blokadę kapania, spory wlot na owoce i dużo kolorów do wyboru. Wiem, że zakup wyciskarki to spory jednorazowy wydatek, ale w dłuższej perspektywie jest to bardziej opłacalne niż kupowanie gotowych soków. Poza tym jest ona dopasowana do moich potrzeb. Dzięki niej mogę przygotować również mleko roślinne, tofu, zupy z esencji, puree, lody, przeciery czy ciasta i wypieki z pulpy odpadowej, która jest praktycznie sucha. Więcej o wyciskarce 4swiss przeczytacie TU.


W kolejnym poście pokażę Wam moje ulubione soki warzywne i owocowe! Wyciskajcie i pijcie na zdrowie, a organizm z całą pewnością Wam za to podziękuje!



Sezon na truskawki w pełni, chociaż w tym roku jest ich o wiele mniej z racji pogody, która specjalnie nas nie rozpieszczała. Korzystamy więc na maksa i codziennie kupujemy świeże łubianki naszych ulubionych owoców. Część zjadamy zaraz po umyciu, z reszty robimy przeróżne  koktajle, soki czy kompoty, ale sporą część przeznaczamy na lody. Robię je codziennie. I codziennie nam ich mało. 

Teraz często korzystam z wyciskarki i z jej pomocą przygotowuję lody, ale robię też takie na szybko, jak te ze zdjęcia powyżej. Kilka osób pytało mnie jak je robię, wiec wrzucam nasze trzy sprawdzone przepisy. 

Lody truskawkowo-śmietankowe
Składniki:
  • około 350 g świeżych truskawek (nie polecam robić z deserowych)
  • 200 g słodkiej śmietanki 30% lub wersja light, czyli np. jogurt grecki
  • łyżka miodu
  • opcjonalnie prawdziwa wanilia
Wykonanie:
Nic prostszego! Truskawki ze śmietanką/jogurtem i miodem oraz opcjonalnie z wanilią miksuję na gadki mus. Gotową masę wlewam do pojemniczków (mam w domu akurat takie z IKEI) i wstawiam do zamrażalnika na minimum godzin. Aby ułatwić wyjęcie lodów, polewam pojemnik gorącą wodą.

Sorbet truskawkowy
Składniki:
  • około 0.5 kilograma świeżych truskawek
  • 4 łyżki soku z cytryny
  • odrobina cukru 
Wykonanie: 
Owoce kroję na ćwiartki, wlewam sok cytrynowy i posypuję małą ilością cukru. Odstawiam na 30 min. aż puszczą sok, wstawiam do zamrażalnika na 2-3 godziny, a następnie kiedy są prawie zamrożone miksuję na gładką masę. Sorbet truskawkowy przekładam do zamykanego szczelnie pojemnika i wstawiam z powrotem do zamrażarki na kolejne 3-6 godzin. Podaję w miseczkach lub pucharkach.

Lody truskawkowe z bananami
Składniki: 
  • około 1 kg truskawek
  • 2 duże dojrzałe banany
  • 2 łyżki miodu 
Wykonanie:  
Banany, truskawki i miód miksuję na gładką masę, a następnie przelewam masę do płaskiego ceramicznego naczynia (masa nie powinna mieć więcej niż 4-5 cm głębokości) i wstawiam do zamrażarki na noc. Czasem zwyczajnie kroję, a czasem jeszcze raz miksuję. Podaję ze świeżą mięta lub posiekaną czekoladą. 

Smacznego!


Kolejny thriller psychologiczny, który bez reszty skradł moje serce. Książkę przeczytałam przez weekend. Zupełnie nie mogłam się od niej oderwać. To taka książka, że po przeczytaniu dwóch stron, wiesz że nie skupisz się na niczym innym, dopóki jej nie skończysz. 

Jest to moja pierwsza książka Alex Marwood, zdobywczyni prestiżowej nagrody Edgar Award oraz Macavity Award for Best Mystery Novel 2015, ale z całą pewnością nie ostatnia. 

"Najmroczniejszy sekret" traktuje o trudnych relacjach międzyludzkich, mrocznych stronach ludzkiej duszy, sprzecznych interesach najbliższych sobie osób, unikaniu kary za popełnione czyny, skrywanych latami tajemnicach, które potrafią  skomplikować, a niejednokrotnie zniszczyć życie wielu ludziom. 

Podczas hucznej, snobistycznej, kilkudniowej imprezy zorganizowanej z okazji okrągłych pięćdziesiątych urodzin bogatego angielskiego dewelopera Seana Jacksona, w bardzo tajemniczych okolicznościach, ginie jedna z jego córek bliźniaczek. Rodzina, znajomi, policja intensywnie poszukują zaginionej dziewczynki angażując wszelkie środki masowego przekazu. Nie przynosi to jednak żadnego rezultatu. Coco przepadła jak kamień w wodę. 

Dwanaście lat później na pogrzebie Seana spotykają się uczestnicy przyjęcia. Sytuacja gęstnieje z minuty na minutę, bo niespodziewanie na jaw wychodzą skrywane latami niewygodne fakty. Niektórzy zaczynają mieć wątpliwości, inni za dużo mówią. Co więc tak naprawdę przydarzyło się Coco?

Jeśli chcecie poznać odpowiedź na to pytanie, sięgnijcie po książkę. Szczerze polecam. Swój egzemplarz kupiłam w księgarni internetowej Livro, tam znalazłam go najtaniej.


Audiobooki odkryliśmy w zimie. Przeczytaliśmy książkę o przygodach Mikołajka, a Alexander prosił o więcej, więc kupiliśmy na szybko przez internet pierwszego audiobooka. Potem przyszły kolejne. Z audiobooków korzystamy często w podróży, ponieważ ja mam kłopot z czytaniem w czasie jazdy (jest mi zwyczajnie niedobrze), więc to fantastyczna alternatywa. Lato w pełni, więc może przydadzą się Wam na wakacyjne wojaże, kiedy przychodzi nuda. Oto nasze ulubione propozycje do słuchania.


1. Pakiet Mikołajka - obowiązkowo i to najlepiej w pakiecie. Cała nasza trójka kocha przygody tego niesfornego chłopca. Mam wrażenie, że Alex utożsamia się trochę z Mikołajkiem. No i bonus w postaci głosu Jerzego Stuhra i Macieja Stuhra. Rewelacja!

Do kupienia - TU

2. Proszę słonia - to kolejny ulubiony audiobook Alexa. Czy porcelanowy słoń może być najlepszym przyjacielem rodziny? Otóż może! Kiedy Pinio buszując po strychu znajduje niedużego, porcelanowego słonia Dominika, stawia go na półce z książkami, a ten towarzyszy chłopcu w jego obowiązkach oraz wysłuchuje ciekawych szkolnych historii, które Pinio z zaangażowaniem codziennie mu opowiada. O tym, jak bardzo witaminy na wzrost okażą się skuteczne, kto najwięcej od nich urośnie i jakie przygody z tego wynikną, przekonacie się słuchając tej zabawnej opowieści.

Do kupienia - TU

3. Dzieciaki świata - książkę w wersji audio czyta Martyna Wojciechowska, którą zresztą bardzo lubię. To wspaniała lekcja tolerancji i opowieść o tym, że niektóre uczucia, takie jak: radości i troski, szczególnie dla dzieci, są uniwersalne. „Dzieciaki świata” to także wyprawa krajoznawcza i kulturoznawcza, dla prawdziwych odkrywców i tych, których ciekawią egzotyczne miejsca i inni ludzie. 

Do kupienia - TU.  

4. Przygody kota Filemona -  mamy książkę i audiobook. Alexander bardzo lubi słuchać o przygodach małego, ciekawskiego kotka. Wciąż się tyle dzieje - tu myszy harcują, tam podejrzanie kumka żaba, a z lustra wygląda jakieś dziwne stworzenie! Wszędzie trzeba zajrzeć, wszystko obejrzeć, a może nawet machnąć na coś łapą?

Do kupienia - TU.  

5. Muminiki - uwielbiamy. Alex pokochał je po spektaklu w teatrze. Teraz często czytamy, oglądamy i słuchamy opowieści o Muminkach. Tym razem Mama Muminka podczas sprzątania znajduje gruby zeszyt, który w sam raz nadaje się na pamiętnik! Tatuś Muminka zaczyna więc spisywać wspomnienia z młodości, które później odczytuje rodzinie. Dzięki temu i my możemy poznać tę historię. A jest ona jeszcze ciekawsza, kiedy czyta ją dla nas Krzysztof Kowalewski. 

Do kupienia - TU

6. Basia i opiekunka - czyta Maria Seweryn, która robi to genialnie. Mama Basi potrzebuje pomocy. W domu pojawia się opiekunka. Basi zdecydowanie nie podoba się ten pomysł. Postanawia nie odzywać się do opiekunki ani słowem. Szybko okazuje się, że to nie takie proste... Chcecie wiedzieć, jak zakończy się ta historia, posłuchajcie...

Do kupienia - TU

7. Piegowate opowiadania - to pełne ciepłego humoru opowiadania o rezolutnym chłopcu, dla którego codzienne życie w rodzinie i w przedszkolu jest pełne niezwykłych przygód i odkryć. Interesujące może być  obserwowanie muchy chodzącej po szybie, jak i wymyślanie niezwykłych wynalazków, a wyścig z kolegami do drzwi przedszkola może być bardziej pasjonujący niż lekcja karate. Szkoda tylko, że dorośli nie zawsze to rozumieją…

Do kupienia - TU.  

Znacie fajne audiobooki godne polecenia? Podzielcie się, chętnie posłuchamy czegoś nowego. 


→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→
Jeżeli spodobał Ci się ten post i sądzisz, że może komuś się przydać, kliknij proszę Lubię to na moim profilu na FB lub udostępnij go u siebie. 

Uważam, że pieniądze wydane na książkę, to zawsze dobra inwestycja, zwłaszcza że mam w domu małego czytelnika. Cieszy mnie niezmiernie, kiedy mój Syn sięga po książki. Nie wyobrażam sobie dnia bez czytania. Nie ważne czy jest to kilka książek przeczytanych w ciągu dnia czy jedna na dobranoc. Uwielbiam ten czas, kiedy Alexander wybiera książkę i pyta: "kto mi poczyta?" W domu mamy naprawdę pokaźną bibliotekę, więc codziennie zagłębiamy się w historie naszych ulubionych bohaterów.


Ostatnio zachwycamy się przygodami Lotte piratki, bohaterki książki, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Polarny Lis (więcej możecie znaleźć TU). 


Lotta to dziewczynka, która wychowuje się na afrykańskiej farmie. Jest pełna energii, bardzo samodzielna, niezwykle żywiołowa, temperamentna, trochę szalona i dzika, jak sama o sobie mówi. Jej codzienność to tętniąca życiem, kolorami i mnóstwem dźwięków dżungla, gdzie buduje szałasy, wtula się w miękką grzywę lwa, zjeżdża na trąbie słonia, zachwyca się i zbiera drobne cuda natury w postaci piórek, kwiatów, kamyków, tańczy i beztrosko spędza czas ze swoim przyjacielem tukanem o imieniu Igor. Jest przecież tak dużo do zrobienia, obejrzenia, a wiadomo piratki nigdy się nie nudzą.

Pewnego dnia na farmie zamieszkuje inna rodzina, co wprowadza chaos w uporządkowane na swój sposób życie Lotte i powoduje jej złość. Wścieka się, chce być sama, stwierdza że nie są potrzebni jej inni ludzie. Postanawia więc uciec i zamieszkać w miejscu, gdzie nikt jej nie znajdzie czyli w domku nad rzeką, który sama zbudowała.

Nie wszystko jednak idzie po myśli Lotte i w nocy zaczynają się kłopoty. Okazuje się bowiem, że dżungla wcale nie jest taka przyjazna w nocy, jak za dnia. Dodatkowo szalejąca burza powoduje, że woda występuje z brzegu i porywa chatkę Lotte. Dziewczyna bardzo się boi, potrzebuje pomocy. Ratunek przychodzi z najmniej oczekiwanej strony....


"Lotte piratka" to przede wszystkim piękna opowieść o przyjaźni, takiej prawdziwej, pomocnej. Takiej co to jest na dobre i złe. 

Książka jest przepięknie wydana. Ma duży format i bajeczne, malarskie, wielobarwne, radosne ilustracje, które przykuwają oko na dłużej. Są bardzo intrygujące. Pokazują bogactwo i egzotykę afrykańskiej dżungli. Autorką grafiki jest Audrey Spiri, która ukończyła paryską szkołę Arts Décoratifs i jest uznaną francuską ilustratorką oraz projektantką plakatów filmowych i muzycznych.


Książkę można kupić TUTAJ

Pewnie ktoś mi powie, że święta już dawno minęły, a ja tu z żurkiem wyjeżdżam. Bo właśnie o żurku dziś będzie. I to takim, że mój Syn, który należy do tych, co to nie lubią, nawet nie spróbowawszy, zjada absolutnie do ostatniej łyżki. Do tej pory stroniłam od tej zupy, bo wydawała mi się za kwaśna dla dziecka, a poza tym jakoś nigdy mi nie wychodziła. Kiedyś, mieszkając w Dublinie, gdy przygotowałam święta, ugotowałam taki żurek, że łyżka stała, i to wcale nie z nadmiaru składników, tylko torebkowych "specjałów". Tak to się przypodobywałam, wtedy jeszcze, nie-mężowi. Dziś stawiam na prawdziwy żurek, taki bez zbędnych konserwantów, na zakwasie. Znalazłam przepis w internecie, trochę dodałam, odjęłam i teraz jest idealny. Taki nam smakuje. Może i Wam posmakuje. 

SKŁADNIKI:
  • wędzony bekon lub boczek
  •  opcjonalnie kiełbaska
  •  marchewka, pietruszka, seler
  • 0,5 kg ziemniaków
  • gałązka natki pietruszki
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • kilka suszonych borowików (te od taty najlepsze :)
  • przyprawy: 1 i 1/2 łyżeczki soli, kilka ziaren pieprzu i ziela angielskiego, listki laurowe
  • 2 łyżeczki suszonego majeranku
  • świeżo zmielony pieprz
  • 500 ml żurku (zakwasu, takiego prawdziwego, mam swój sprawdzony)
  • śmietana 18% do zup i sosów
  • jajka

WYKONANIE:
Do garnka wkładam obrane i opłukane warzywa z włoszczyzny, gałązkę natki pietruszki, cebulę, czosnek, bekon, suszone borowiki i przyprawy. Zalewam to 2 litrami zimnej wody i gotuję pod przykrywką na wolnym ogniu przez ok. 30 minut. Odstawiam na 5 minut, przecedzam przez sitko do czystego garnka. Do wywaru dodaję obrane i pokrojone w kosteczkę ziemniaki i opcjonalnie kiełbaskę. Następnie gotuję pod przykryciem przez ok. 20-25 minut. Dodaję pokrojoną na cienkie plasterki lub startą na tarce ugotowaną marchewkę, ugotowane grzyby oraz pokrojony na kawałeczki boczek i kiełbaskę. Na koniec dodaję zakwas (przed użyciem należy wstrząsnąć butelką, aby się dokładnie wymieszał) i gotuję jeszcze na minimalnym ogniu przez ok. 2 minuty. Na koniec zabielam śmietaną i przyprawiam świeżo zmielonym pieprzem oraz majerankiem.
Podaję z jajkiem, majerankiem lub pietruszką.
Smacznego!

Właśnie minął mój ulubiony miesiąc w roku. Zupełnie niespostrzeżenie. Zostawił po sobie piękne wspomnienia i cudowny zapach bzu. Był dla mnie wyjątkowo łaskawy. A może to ja staram się dostrzegać tylko to co dobre? Bo tego dobrego jest bardzo dużo. Zdrowie, miłość, słońce i wiosenny deszcz dla ochłody. I jeszcze odkryłam wspaniałe rzeczy, z którymi dziś się z Wami podzielę. Zapraszam!


1. Najwspanialsza wyciskarka pod słońcem!
Bardzo długo zastanawiałam się nad zakupem odpowiedniej wyciskarki. Przeczytałam mnóstwo artykułów na ten temat.  Wiadomo, ma nam służyć lata. Szukałam czegoś wydajnego, mocnego, cichego i funkcjonalnego. Oczywiście walor estetyczny też odegrał tu swoją rolę. Mam w domu sokowirówkę i blender do koktajli, ale brakowało mi tego jedynego, wymarzonego sprzętu. Dopiero kilka tygodni temu nabyliśmy tą jedyną, o której marzyłam tyle czasu. Spełnia absolutnie wszystkie moje wymagania. Nasza jest marki 4swiss. Nie wiem czy znacie, ale ja polecam z całego serca. Oczywiście miałam problem z wyborem koloru, bo wyciskarki są aż w 12 wersjach kolorystycznych. Wyciskarka ma mnóstwo funkcji. Nie tylko czaruje przepyszne soki, ale można też z jej pomocą zrobić musy, lody, sorbety, puree, mleko roślinne, zupy, ciasta z dodatkiem miąższu czy chociażby tofu. Oprócz wyciskarki w paczce przyszedł nam też komplet noży, nóż ceramiczny, koszyczek i ściereczka do robienia tofu, akcesoria, które służą do czyszczenia sprzętu i książka z przepisami. Do wyciskarki można dokupić torbę, która pozwoli zabierać wyciskarkę ze sobą. Bardzo spodobało mi się to, że marka 4swiss wspiera karierę muzyczną młodego artysty Janka Pentza. Sprzęt ma 5 lat gwarancji i wieczystą gwarancję na silnik. 


Wyciskarka jest fantastyczna. Ma bezpieczny, duży, podwójny wlot na owoce i dodatkowo mniejszy np. na zioła, 3-stopniowy proces wyciskania soku, 3 rodzaje sit dla różnych zastosowań, które wykonane są ze stali szlachetnej odpornej na korozję, korek niekapek. Miałam obawy, co do czyszczenia, ale zupełnie niepotrzebnie, bo bardzo łatwo i szybko można ją umyć. Stoi u nas w domu na honorowym miejscu i działa na pełnych obrotach. Sok, zarówno ten owocowy, jak i warzywny, bez porównania lepszy niż ten z sokowirówki. Pijemy codziennie, całą rodziną dla zdrowia, urody i przyjemności! Wiem, że mój organizm mi za to podziękuje! Rewelacja, polecam każdemu! Więcej na temat wyciskarki znajdziecie TU, TU i TU



2. Cudowny olejek do demakijażu od Bishojo
Mój drugi olejek do demakijażu i z całą pewnością nie ostatni, zwłaszcza że to moja ulubiona forma zmywania makijażu. Olejek jest naturalny, bez mineralnych olejów, parabenów czy PEG. Świetnie radzi sobie z moim codziennym makijażem. Dosłownie kliknięcie w pompkę (produkt jest mega wydajny), delikatny masaż i twarz cudownie oczyszczona. Wieczorna pielęgnacja stała się dla mnie przyjemnością. Olejek absolutnie nie szczypie w oczy, jest bardzo łagodny, ale skuteczny. Dodatkowo przekonał mnie olejek z rokitnika w składzie, który działa cuda. Niweluje podrażnienia, goi niespodzianki. Po zastosowaniu olejku skóra jest taka fajnie wygładzona i nawilżona. Ja jestem bardzo na tak! Cena również zachęcająca. Do kupienia np. TU.  


3. Ekskluzywne, naturalne świecie z wosku sojowego marki EZTI
To zdecydowanie moi faworyci pod każdym względem. Nigdy jeszcze nie miałam w domu takich eleganckich świec. Do tego są naturalne, bezpieczne dla zdrowia, przyjazne środowisku, bo do ich produkcji wykorzystywany jest ekologiczny, wolny do herbicydów, pestycydów i toksyn wosk roślinny z niemodyfikowanej genetycznie soi. Świece spalają się bardzo wolno, przez co można dłużej cieszyć się naprawdę przepięknym, intensywnym zapachem. Dodatkowo świece nie dymią się, a w pomieszczeniach nie osadza się sadza. Podbiły moje serce totalnie! Wiem, że teraz będą tylko te świece i żadne inne! Można je kupić pojedynczo, ale też w zestawach. Przychodzą pięknie zapakowane, idealnie nadają się na prezent.


4. Ciekawy, dobrze zaopatrzony internetowy sklep z produktami do domu Mondex
Uwielbiam robić zakupy do domu. Nie ważne czy to nowa pościel, kolejny kubek czy zestaw do parzenia herbaty, zawsze sprawia mi to niesamowitą radość. Często wykorzystuję te produkty również robiąc zdjęcia na Instagram (zapraszam TU) czy bloga. Znalazłam tam naprawdę mnóstwo inspiracji. Jeżeli stawiacie na piękne i funkcjonalne przedmioty, to z całą pewnością znajdziecie coś dla siebie, bo na wirtualnych półkach sporo akcesoriów do kuchni, jadalni, salonu, łazienki czy balkonu. Spodobało mi się też to, że zakupione rzeczy przyszły mi na drugi dzień. Realizacja błyskawiczna.


5. Naturalny, słoneczny puder od Couleur Caramel
Zakochałam się w nim od pierwszego użycia. Fantastyczny na lato, bo ma w sobie połyskujące drobinki, które dają efekt mieniącej się skóry. Nie jest to efekt mocnego glow, a jedynie delikatny, subtelny. Puder ujednolica i matuje cerę, nadając jej promienny i pełen blasku wygląd. Bardzo dobrze się nakłada, jest wydajny i długo utrzymuje się na buzi. Nie ma w sobie talku i substancji zapachowych. Jak dla mnie - rewelacja! Jestem mocno na tak!


6. Wzruszający film "Światło między oceanami"
Bardzo emocjonalny film (zwiastun TU). Wcześniej oglądałam Blue Valentine tego reżysera i byłam ciekawa, jak udało mu się opowiedzieć tę historię. I przyznam szczerze, że to totalnie mój klimat. Trochę z innej epoki, nostalgiczny, gdzie rytm życia głównych bohaterów wyznacza natura. I oczywiście piękne zdjęcia przyrody, krajobrazów. Film opowiada historię Toma - latarnika, bohatera wojennego, i jego żony Isabel, którzy zamieszkują na wyspie, wiodąc spokojne życie. Do szczęścia brakuje im tylko dziecka, bo Isabel nie udaje się donosić żadnej z dwóch ciąż. Tymczasem pewnego pogodnego dnia pojawia się u wybrzeży wyspy łódka, która ma być dla nich tytułowym światłem nadziei. Co z tego wyniknie? Przekonacie się sami oglądając film. Polecam!
Obsługiwane przez usługę Blogger.