Ciągle nie mogę uwierzyć, że mamy już 2017 rok. Zdecydowanie życzyłabym sobie w tym roku większej uważności, by wykorzystać każdą daną mi chwilę na 100%. Grudzień minął mi szybko, pewnie z racji przygotowań do świąt i urodzin Synka, ale sam czas świąteczny spędziliśmy zdecydowanie w wersji slow.  A co odkryłam w tym miesiącu?

1. Świetne miejsce w sieci, gdzie mogę kupić moje ulubione oleje tłoczone na zimno. Wszystkie są absolutnie naturalne, bez dodatków, nierafinowane, niefiltrowane. Ja zazwyczaj wybieram olej lniany, kokosowy, z pestek słonecznika, czasem też rzepakowy, sezamowy czy z pestek dyni. Wykorzystuję je do koktajli, sosów, sałatek, surówek, przygotowując pasty lub inne potrawy na zimno, ponieważ pod wpływem wysokiej temperatury tracą swoje właściwości, a co więcej mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie. Na oleju kokosowym smażę, czasem smaruję kanapki, ale stosuję go  też jako domowy kosmetyk, którym smaruję ciało, włosy czy usta.   


Olej lniany tłoczony jest z najstarszej odmiany polskiego lnu oleistego, ma bardzo łagodny smak, pozbawiony jest gorczycy. Ma niesamowite właściwości, posiada bardzo dużo kwasu tłuszczowego omega-3, wiec dodaję go również do posiłków przygotowywanych dla syna, bo kwasy te pełnią w organizmie niezwykle ważną funkcję, stanowią istotny składnik mózgu, komórek nerwowych, komórek mięśnia sercowego i siatkówki oka.  Spożywanie oleju lnianego wspomaga leczenie w stanach zapalnych jelit, zapobiega powstawaniu kamieni, przyczynia się do obniżenia "złego" cholesterolu, zdrowego wzrostu włosów, wzmacnia paznokcie, pomaga w egzemie, łuszczycy, trądziku różowatym czy w leczeniu oparzeń słonecznych. Olej z pestek słonecznika jest bogaty w witaminę E oraz kwasy wielonienasycone, które w dużej mierze są odpowiedzialne za obniżenie poziomu cholesterolu oraz wspomaganie i stymulowanie naszego układu odpornościowego. Olej słonecznikowy ma także szerokie zastosowanie w kosmetyce, stosowany na skórze ogranicza powstawanie zmarszczek oraz utrzymuje nawilżanie skóry. Olej rzepakowy zawiera nienasycone kwasy Omega-3 oraz witaminę E, która jest silnym antyoksydantem.

Oleje tłoczone na zimno uważane są za jedne z najzdrowszych na świecie. To źródło Niezbędnych Nienasyconych Kwasów Tłuszczowych. Proces ich wytwarzania polega na wytłaczaniu nasion w odpowiednio niskich temperaturach przy użyciu specjalnych wytłaczarek lub pras. Wybierając oleje zimnotłoczone zwróćcie uwagę czy opakowanie jest z ciemnego szkła, no i przechowujcie je w lodówce. Te z Olejowego Raju chronione są przed ciepłem i światłem słonecznym. Również podczas transportu, oleje wysyłane są w specjalnych opakowaniach termoizolacyjnych, by nie straciły swoich właściwości uzyskanych podczas prostego i naturalnego procesu wytwórczego. W sklepie Olejowy Raj można też kupić produkty sypkie. Ja np. mam stamtąd mąkę kokosową, z której przygotowuję naleśniki czy pancakes.

2. Mydła naturalne ŻE ĄĘ - przepadłam, zakochałam się i wiem, że to będzie mój nowy nałóg. Stosuję płyny, żele, peelingi, ale nie wyobrażam sobie, aby u mnie w domu zabrakło kostki myjącej. W sklepach jest ich ogromny wybór, ja jednak często stawiam na mydła naturalne i robione ręcznie. Są naprawdę wyjątkowe, no i w składzie nie mają żadnych parabenów, SLS-ów czy silikonów.


Mydła robione przez Pana Roberta łagodnie pachną, świetnie się pienią i nie wysuszają skóry. Cudownie też nawilżają i odżywiają skórę. Dla mnie to jest niezwykle ważne, szczególnie zimą, gdy moja skóra jest w gorszej kondycji. Do ich wyrobu wykorzystywana jest głównie oliwa z oliwek, olej kokosowy i masło shea. Często dodawane są też hydrolaty oraz maceraty ziołowe, które Pan Robert sam wykonuje. Mówię Wam, cud, miód i mydła. Zastanawiam się teraz nad zakupem szamponów. Zamówienia można składać bezpośrednio TU.

3. L'OREAL Professionnel odbudowujący krem termiczny do włosów bez spłukiwania - seria Pro-Keratin Refill - do naturalnych kosmetyków to on zdecydowanie nie należy, bo skład nie wygląda zbyt pięknie, ale muszę przyznać, że działa rewelacyjnie. Wypróbowałam go z polecenia koleżanek z pracy. Stosuję odrobinę na końcówki po umyciu i widzę zdecydowaną poprawę moich rozjaśnianych i wysoko porowatych włosów, które są nawilżone, gładkie i miękkie.


 4. "Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji" kupiłam już dość dawno, pod wpływem poruszenia, jakie wywołała w sieci pierwsza w Polsce książka o koreańskiej filozofii piękna. Przyznam, że trochę leżała na półce, ale kiedy już się za nią zabrałam, zrozumiałam jej fenomen. W książce można znaleźć mnóstwo wskazówek, jak powinna wyglądać prawidłowa pielęgnacja. Pozycja dla każdej kobiety niezależnie od wieku i zainteresowań!

Źródło: instagram.com/charlottejcho

5. The Five - brytyjski serial na podstawie pomysłu autora powieści kryminalnych Carlana Cobena. Serial zaczęliśmy oglądać zupełnie przypadkiem w dość nietypowy sposób: od ostatniego odcinka. Nie przeszkodziło nam to jednak w napięciu czekać na kolejne odcinki.

 
Serial opowiada historię czwórki przyjaciół, którzy 20 lat wcześniej, gdy byli dziećmi, bawiąc się w parku zgubili brata jednego z bohaterów. Odcisnęło to ogromne piętno na życiu każdego z nich. W dorosłym już życiu są zmuszeni wrócić do wydarzeń z przeszłości, kiedy policja bada sprawę morderstwa, a w wyniku badań dowodów zebranych na miejscu zbrodni, okazuje się, że znalazło się tam też DNA zaginionego chłopca. Zakończenie wbija w fotel. Może się tu sprawdzić powiedzenie, że "najciemniej pod latarnią". 

6. Springfloden - kolejny, który obejrzeliśmy migiem w przerwie świątecznej. Oboje z mężem uwielbiamy skandynawskie klimaty. Do tej pory wspominamy szwedzko-duński „Broen”.


Studentka Akademii Policyjnej Olivia Rönning otrzymuje za zadanie zbadanie wyjątkowo okrutnego zabójstwa ciężarnej kobiety na szwedzkiej plaży, którego dokonano 25 lat temu. Wcześniej śledztwo prowadził "ojciec" Olivii i tom Stilton, który obecnie zapadł się pod ziemię. Młoda kobieta nie daje jednak za wygraną. Świetny serial... z zaskakującym finałem.

Obsługiwane przez usługę Blogger.