Szymek brudas - ksiażeczki z Alexanderkowej półeczki

/
2 Comments
Dzisiaj pokażę Wam książeczkę, dzięki której mój synek polubił myć ręce. Mieliśmy ogromny problem, aby nauczyć Alexandra myć rączki po powrocie do domu, skorzystaniu z toalety czy przed jedzeniem. O ile uwielbia się kąpać, myć ząbki, o tyle wyrobienie w nim nawyku mycia rąk było dla nas nie lada wyzwaniem. Wieczorna kąpiel - proszę bardzo, sam woła "mamo idziemy się myć", poranna toaleta - nie ma problemu, ale myciu rąk mówił stanowcze - NIE! Do czasu, kiedy odkryłam tą cudowną książeczkę.


Znam mojego synka i wiedziałam, że taki jasny przekaz może na niego wpłynąć. Tysięczne, suche tłumaczenie nie skutkowało. Kupiliśmy też specjalny wieszaczek na jego ręczniczek, który z pomocą taty zamontował. Efekt jednak krótkotrwały. Dopiero czytanie książeczki zaowocowało sukcesem. Troszkę, na własny użytek, przerobiliśmy treść. Słowo "bakterie" nie bardzo było zrozumiałe dla Alexandra, więc zastąpiliśmy je słowem "robaczki".
Książeczka opowiada o chłopcu, imieniem Szymek, który nie chciał się myć.


 Po jakimś czasie był tak brudny, że nie chciały się z nim bawić dzieci, natomiast pokochały go bakterie.


Bakterie rosły i rosły, i było ich całe mnóstwo. Były już takie duże, że Szymek mógł je zobaczyć. 


 To one spowodowały, ze chłopiec ciągle się drapał.


W końcu Szymek dał się przekonać i pozwolił się umyć mamie, dzięki czemu wszystko dobrze się skończyło.


Przepiękne ilustracje wykonała i opatrzyła tekstem wietnamska ilustratorka Khoa Le. Jest ona też autorką innych, równie pięknych bajek. 
Książeczka ukazała się  nakładem Wydawnictwa Olejasiuk. Wydanie przepiękne, a cena niewielka.

















































Wiadomość z ostatniej chwili: książeczki dostępne są w Biedronce.                                                                               


Zobacz także:

2 komentarze:

  1. Kocham takie książki:) Mój bąbel póki co nie usiedzi przy czytaniu bajki, więc oglądamy obrazki a potem... książka ląduje w ustach młodego:) Ot taki los literatury;)

    OdpowiedzUsuń

i co o tym myślisz?

Obsługiwane przez usługę Blogger.