Miód - nie daj się nabić w...... słoik

/
21 Comments

Kto mnie zna, ten z pewnością wie, że jednym z produktów, którego nigdy nie może u mnie zabraknąć jest miód. Jak mawiają pszczelarze: kto je miód, ten żyje aż do śmierci, więc ja używam go stale. Nie wyobrażam sobie dnia bez ciepłej wody z cytryną i miodem. Zima bez najlepszego, ale niedocenianego lekarstwa, jakim jest właśnie miód, też nie ma racji bytu. Staram się absolutnie zawsze mieć mały zapas, po to by nie kupować go w supermarketach, a jedynie u sprawdzonych dostawców. Przez długi czas w miód  zaopatrywał nas mój tata. Wiedziałam, że jest z pewnego źródła, od weterynarza, którego pasieka umiejscowiona była na wsi, z dala od autostrad i wielkiego miasta, wśród pól, lasów, łąk, a pszczoły w żadnym wypadku nie były dokarmiane sacharozą. Byłam też pewna, że nie jest on sprowadzany z Włoch, Bułgarii czy nawet Chin, co teraz niestety jest nagminnym procederem. 

Wiedza na temat miodów jest naprawdę szeroka. Narosło też wokół tego tematu sporo mitów. Nie jestem specjalistką od miodów, jedynie degustatorką, a nie zawsze, to co podpowie mi wujek Google jest prawdziwe. Chciałam jednak zgłębić temat, dlatego zwróciłam się z pytaniami do niesamowitej kobiety, której ufam, i która podzieliła się ze mną, a ja z Wami, rzetelną, merytoryczną wiedzą na temat miodów. To kobieta z pasją, mnóstwem talentów i dobrocią w sercu. Prowadzi rodzinną manufakturę mydła i miodu o nazwie ajeden. Miody, które produkuje wraz z mężem, są najlepszymi, jakie próbowałam do tej pory, a wierzcie mi próbowałam ich naprawdę sporo. Przeczytajcie uważnie czego dowiedziałam się na temat produktów pszczelich.

Na początek zapytam o skład miodu. Ciekawi mnie ten temat, bo staram się rezygnować z cukru na rzecz miodu właśnie.
W Polsce cukier pozyskiwany jest z buraków cukrowych i składa się w 99% z sacharozy, która dostarcza mnóstwo kalorii. W miodzie natomiast poza sacharozą, która nie powinna przekraczać 5% (większa zawartość może świadczyć o tym, że miód jest niedojrzały lub został zafałszowany, a co za tym idzie, nie jest w 100% naturalny), znajduje się również glukoza, fruktoza, maltoza i inne. W miodzie znajdziemy enzymy, które w dużej części pochodzą z gruczołów ślinowych pszczół i tu ważne: enzymy zawarte w miodzie są mało odporne na działanie wysokich temperatur. Powyżej 45ºC miód owszem ma swój smak, ale zaczyna tracić swoje właściwości odżywcze i zdrowotne. Przyjmuje się, że taką optymalną temperaturą jest 40ºC. Wiem, że często korci nas, żeby dodać miód do gorącej herbaty z cytryną i imbirem, zwłaszcza zimą, ale lepiej jest wziąć trochę miodu na łyżeczkę i ssać – zdrowiej wyjdzie i gardło też podziękuje:) W miodzie znajdziemy również kwasy: bursztynowy, glukonowy, cytrynowy, jabłkowy, mlekowy, octowy, masłowy, walerianowy i wiele innych. Miód to też witaminy z grupy B, w szczególności B1, B2 oraz B6, które wspomagają funkcjonowanie naszego układu odpornościowego, kwas foliowy, nikotynowy i pantotenowy, które usprawniają układ nerwowy i sercowo-naczyniowy. Spożywanie miodu wpływa więc pozytywnie na nasze włosy, skórę, paznokcie. W każdym miodzie jest również sporo witaminy C. Miód to mikroelementy, składniki o działaniu antybiotycznym, bakteriobójczym, czego nie można powiedzieć o cukrze, który poza kaloriami nie dostarcza naszemu organizmowi za wiele, a może być odpowiedzialny za cukrzycę, otyłość czy choroby serca. Czytałam ostatnio badania, które potwierdzają, że cukier obniża reakcje układu odpornościowego, przyspiesza starzenie, powoduje problemy z koncentracją i zapamiętywaniem. Ja wiem, że nie jesteśmy w stanie wyeliminować cukru  w 100% z naszego życia, bo jest on praktycznie we wszystkim. Będąc jednak świadomym tego, co oba produkty nam dają, warto samemu sięgać po miód i podawać go dzieciom powyżej pierwszego roku życia.


Skoro jesteśmy już przy dzieciach, to jak zachęcić je do spożywania miodu, i który będzie dla nich najlepszy?
Proponuję zacząć podawać miody, które w smaku i zapachu są łagodne, np. miód akacjowy – jest jednym z tych miodów, który najrzadziej powoduje odczyn alergiczny. Dalej można spróbować podać  miód lipowy, faceliowy, rzepakowy. Miody spadziowe czy miód gryczany zostawiłabym na inną okazję bo dziecko łatwo może się zrazić. Warto pamiętać o tym, że jeżeli u dziecka wystąpi reakcja alergiczna na konkretny miód, by nie zakładać z góry, że dziecko będzie uczulone na miód w ogóle. Jeżeli wystąpiła np. reakcja na miód rzepakowy, to pewnie za sprawą pyłków kwiatowych występujących konkretnie w tej roślinie. Nie oznacza to jednak, że nie możemy podać innego miodu. Próbujcie, bo warto, dla zdrowia!
Jak zachęcić? Hm.... wymyślajmy np. różne gry dla małych smakoszy i odkrywców, skutecznie przemycajmy miód w potrawach przygotowanych dla dzieci. U nas latem często robimy wodę ze świeżą miętą, cytryną i imbirem, a dla złamania smaku dodajemy trochę miodu. Woda zawsze stoi na stole, a dzieci chętnie po nią sięgają, zamiast sztucznie słodzonych napojów.


Skoro jesteśmy już pewni, że warto spożywać miód, to podpowiedz proszę, jak wybrać ten prawdziwy i najwartościowszy?
Tu zaczyna się temat rzeka.... Jest bowiem kilka rzeczy, na które trzeba koniecznie zwrócić uwagę wybierając miód. Przede wszystkim powinien to być miód ze sprawdzonego źródła, od zaprzyjaźnionego pszczelarza, osoby, co do której nie mamy wątpliwości, że dba o pszczoły, rozumie, ceni, szanuje i ma świadomość tego, co one wytwarzają. Dobrze jeżeli pasieka jest pod stałą kontrolą i nadzorem weterynarza (a nie wszystkie są), bo wówczas  takie pasieki, pracownie utrzymane są w czystości na wysokim poziomie, miód pobierany jest do badań laboratoryjnych, aby mieć pewność, że jest zdrowy i czysty od drobnoustrojów i lekarstw, które podaje się pszczołom, by zwalczać warrozę. Miód powinien mieć odpowiednią gęstość, i tu przyjmuje się, że dobry miód to taki, którego skład nie przekracza 20% zawartości wody (są oczywiście wyjątki np. miód wrzosowy, gdzie zawartość wody może być na poziomie 23%). Każdy miód ulega KRYSTALIZACJI, jeden szybciej drugi wolniej, ale nie ma opcji, żeby pozostał cały czas płynny. Ciekawskim powiem, że miód rzepakowy potrafi krystalizować się już po kilku dniach, a jeżeli pszczelarz trochę "zaśpi", to i w ramkach taki miód potrafi się skrystalizować :) Jeżeli więc udajecie się do marketu i widzicie na półce płynny miód lejący się jak woda, to powinna się Wam włączyć lampka kontrolna. Niektórzy producenci stosują podgrzewanie miodu do wysokiej temperatury jako sposób na zachowanie jego  płynności, ale taki produkt nie posiada już praktycznie żadnych wartości leczniczych. Wydaje mi się, że zrobiliśmy się tacy trochę wygodniccy i chcemy żeby ten miód był lejący, bo łatwo się go wówczas rozsmarowuje. Mało kto lubi grzebać łyżką czy nożem w twardym jak kamień słoiku z miodem. W dużej mierze dzieje się tak przez nieświadomych konsumentów, którzy kupują takie miody, nie wiedząc że jest on uprzednio podgrzewany do wysokich temperatur, mieszany, a następnie pozbawiony swoich cennych właściwości rozlewany do słoików. Płacą wówczas za produkt, który nie jest w pełni wartościowy. Bądźcie więc pewni, że jeżeli kupiliście miód i np. po 6 miesiącach dalej jest płynny, to z całą pewnością oznacza, że został przegrzany i stracił swoje zdrowotne właściwości (za wyjątkiem miodu akacjowego, który może do roku czasu pozostać płynny).

Przyznam szczerze, że to co mówisz jest trochę przerażające. Mam przez to rozumieć, że bywamy oszukiwani, czyli przysłowiowo nabijani w butelkę, nawet kupując miód?
Nie chciałabym tutaj otwierać puszki pandory, ale niestety bywa i tak, że miody bywają oszukane. Ta wysoka temperatura, o której wspominałam to nie jedyny minus. Często sprowadza się miód z krajów UE i spoza Unii, miesza się je, dodaje do nich różnego rodzaju syropy cukrowe. Ja osobiście nie rozumiem jaka idea przyświeca producentowi czy dystrybutorowi, bo z całą pewnością nie zdrowie konsumenta. Niestety, ale w tym przypadku sprawdza się powiedzenie, że jeżeli nie wiesz o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Na etykietach takiego miodu jest napisane, że produkt pochodzi z krajów UE, nie ma jednak składu, a dla mnie to informacja by szerokim łukiem omijać taką półkę w marketach. Warto więc wybierać rodzime miody, z małych manufaktur, ze sprawdzonego źródła.


Czy zatem my, konsumenci, możemy w jakiś sposób sprawdzić czy miód jest prawdziwy, naturalny?
Tak. Jest kilka sposobów i spieszę z wyjaśnieniem:) To w sumie proste, domowe metody. Nabieramy miód na łyżeczkę i jednostajnym strumieniem lejemy go na talerzyk. Jeżeli miód tworzy stożek, jest gęsty, a nie lejący jak woda, to jest to miód prawdziwy. Druga metoda to taka, że do szklanki zimnej wody wlewamy łyżeczkę miodu. Jeżeli miód będzie rozpuszczać się nierównomiernie tworząc smugi w wodzie, to masz pewność, że miód jest dobrej jakości. Miody sztuczne rozpuszczają się równomiernie i szybko. No i to o czym pisałam wcześniej czyli krystalizacja – sztuczne miody nie krystalizują się. Wyczytałam gdzieś, że można zrobić również test na ołówek – na kartkę papieru nakładamy kroplę miodu i dotykamy ją czubkiem ołówka. Prawdziwy miód nie zmieni swojej barwy po zetknięciu z ołówkiem. Sztuczny miód zabarwi się na ciemny kolor.

Z Twoich odpowiedzi dowiedziałam się naprawdę sporo o miodzie, ale chciałabym Cię jeszcze dopytać o pyłek kwiatowy, bo staje się on coraz bardziej popularny. Ja osobiście jeszcze nigdy go nie spożywałam, dlatego jestem bardzo ciekawa co mi powiesz na jego temat.
Pyłek kwiatowy, jak sama nazwa wskazuje, jest zbierany przez pszczoły z kwiatów. I taka pszczółka musi się nieźle napracować, aby uzbierać jedną kuleczkę pyłku (by mieć jedno obnóże pszczoły muszą zebrać od 500 tysięcy do 5 milionów ziarenek pyłku, odwiedzając około 1500 kwiatów). Stąd  nie dziwi mnie powiedzenie: pracowity jak pszczoła:) Dla mnie fantastyczne jest to, jak one zbierają ten pyłek. Pszczoły odwiedzają kwiaty i zbierają pyłek, który przylega do ich włosków na ciele, sczesują go ze swojego ciała formując kuleczki, grudki tzw. obnóża. Następnie przenoszą do ula w specjalnych koszyczkach znajdujących się na goleniach trzeciej pary odnóży. Pszczoła wlatując do ula zostawia ten pyłek, zrzuca go przez poławiacz pyłku, który zostaje umieszczony przy wejściu do ula (bez szkody dla pszczół), następnie ten pyłek zostaje odebrany, musi zostać przemrożony i wysuszony, ponieważ taki „surowy” zawiera w sobie dużo wody, łatwo chłonie wilgoć, zapachy i jest bardzo miękki. Gdy weźmiemy taką kuleczkę w palce, rozmazuje się. Tu też od razu napiszę, że pyłek kwiatowy powinien być suszony w temperaturze do 40°C, bo powyżej tej temperatury pyłek traci swoje cenne właściwości.
A co daje pyłek kwiatowy? Otóż podnosi odporność organizmu, odżywia, uspokaja, pobudza apetyt, reguluje przemianę materii, doprowadza do spadku wagi osób otyłych, zwiększa liczbę czerwonych ciałek krwi oraz zwiększa poziom żelaza w surowicy krwi. Wykazuje właściwości detoksykacyjne. Pyłek eliminuje lub zmniejsza szkodliwe oddziaływanie szeregu czynników chemicznych. Jest skuteczny w leczeniu stanów zapalnych jamy ustnej, wzmacnia naczynia krwionośne, wzmaga leczenie nadciśnienia, obniża poziom cholesterolu, łagodzi katar sienny, uzupełnia niedobory witamin i minerałów. Wspomaga się nim leczenie osób, które są po chemioterapii czy antybiotykach. Żeby nie było, że wyklepujemy tutaj suche dane o właściwościach o pyłku, to opowiem jak mi pomógł. Po trzeciej ciąży, rocznym karmieniu piersią, mój organizm był na tyle wyczerpany, że zaczęły mi wypadać włosy, łamały mi się paznokcie i pojawiały się na nich białe plamki itp. czyli ogólne osłabienie organizmu. Wówczas trafiłam w internecie na wykład o apiterapii  prof. dr hab Ryszard Czarneckiego (polecam!) i zaczęłam zgłębiać wiedzę na temat produktów pszczelich i ich stosowania. Po dwóch miesiącach spożywania pyłku zaważyłam zmiany. Włosy przestały wypadać, wzmocniły się dziąsła, poprawiło samopoczucie, wyniki badań krwi poprawiły się aż dwukrotnie. Dla mnie nie ma dnia bez pyłku kwiatowego lub pierzgi. Dzieciaki też spożywają od małego i widzę same pozytywne zmiany. Zachęcam, naprawdę warto spróbować! 

A jak najlepiej spożywać pyłek?
Jeżeli po raz pierwszy macie styczność z pyłkiem kwiatowym zacznijcie od małych dawek tj. łyżeczki dziennie i obserwujcie czy nie pojawiła się jakaś reakcja alergiczna. Pyłek posiada również właściwości odczulające. Ja wsypuję pyłek do szklanki z letnią wodą, czekam aż się rozpuści, mieszam, dodaję trochę miodu, soku z cytryny, imbiru i wypijam. Można go oczywiście nabrać od razu na łyżeczkę ze słoika i zjeść, ale rozpuszczony jest zdecydowanie lepiej przyswajalny przez organizm. 


Teraz zadam pytanie trochę odwrotne. Skoro pszczoły nam dają tyle dobrodziejstw, czy my możemy im się w jakiś sposób odwdzięczyć?
Pszczołom trzeba pomagać. Bez człowieka nie przetrwają, taka jest niestety prawda. Zrobić można wiele. Wybierając wiosną nasiona, krzewy, drzewa czy kwiaty do naszych ogródków, działek stawiajmy na te miododajne, z których pszczoły będą mogły zebrać pyłek lub nektar. Pszczoła do życia, podobnie jak człowiek, potrzebuje wody. Dobrym pomysłem jest chociażby kuweta wyłożona mchem i zalana świeżą, czystą wodą, a pszczoły chętnie przysiądą, by się napić. Niwelowanie oprysków, które zabiją pszczoły! A jeżeli już ktoś koniecznie musi je stosować, to radzę wybierać te opryski, które nie zagrażają owadom. Najlepiej rozpylać je późnym wieczorem, gdy pszczoły są już w ulu. Hasło - miód kupujesz, pszczoły ratujesz, jest bardzo oklepane, ale jakże trafne! Kupując miód, wspieramy pszczelarstwo, zbieramy pieniądze na leczenie pszczół, rozwój pasiek, a co za tym idzie zwiększenie liczebności pszczół. Z tego wszystkiego korzysta człowiek, bo przecież to właśnie pszczoły zapylają rośliny. Jesteśmy od siebie uzależnieni, ale w taki pozytywny sposób - my dla nich, one dla nas!


Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej wiedzy i serdecznie dziękuję za to, że znalazłaś chęć i czas, by podzielić się nią ze mną i moimi Czytelnikami. Myślę, że otworzyłaś oczy wielu miłośnikom miodów i zachęciłaś do jego spożycia tych, dla których miód mógłby nie istnieć. 

Wszystkich zachęcam do zapoznania się z ofertą miodów i pyłku kwiatowego w sklepie ajeden. Szczerze polecam i nie jest to absolutnie wpis sponsorowany milionem monet, a jedynie poparty faktem, że lepszych, prawdziwych i w 100% naturalnych miodów nie znajdziecie nigdzie. A ja sama już sięgam po portfel, by zamówić u nich pyłek kwiatowy. Bo przecież zdrowie jest najważniejsze!!!

Zajrzyjcie koniecznie tu:
http://ajeden.pl/
https://www.facebook.com/mydlamiody/
https://www.instagram.com/ajeden_mydla/

→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→→
Jeżeli spodobał Ci się ten post i sądzisz, że może komuś się przydać, proszę kliknij Lubię to na moim profilu na FB lub udostępnij go u siebie.



Zobacz także:

21 komentarzy:

  1. Wszystko bardzo ciekawe! Już jakiś czas temu zainteresował mnie pyłek kwiatowy. Chyba już wiem gdzie go kupię��

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesujacy post. Miod w naszym domu musi byc zawsze I koniecznie od sprawdzonych pszczelarzy.
    O pylku slyszalam wiele dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo ciekawych informacji na temat miodu. Niby wiemy, że jest zdrowy, ale nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że nie każdy miód przynosi korzyści. Dobrze, że staram się unikać marketowych wyrobów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miòd u nas jest zawsze od sprawdzonego dostawcy, cukru nie używamy, czasem syrop z agawy polecam.

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas na Podhalu jest bardzo wiele lokalnych producentów miodu, ale w tym roku była choroba pszczół i z miodem kiepsko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Miód jest świetny, dla smaku, na przeziębienie, i do ...kanapek !

    OdpowiedzUsuń
  7. przez długie lata nie lubiłam miodu, do czasu, aż zyskałam poślubnego dziadka-pszczelarza. teraz miód to mój skarb rodzinny i mam nadzieję, że dzieciaki też go pokochają.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Ile przydatnych i ciekawych informacji na temat miodu, pszczół i jego wykorzystania (y) Sama uwielbiam miód i moje smyki również bardzo go lubią...na szczęście mieszkamy na wsi i mamy zaprzyjaźnionego pszczelarza (a nawet dwóch) od którego bierzemy regularnie słoiczek miodu. Najczęściej używamy go zamiennie zamiast cukru, ale dzieci lubią od czasu do czasu zjeść łyżeczkę prosto ze słoika :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja uwielbiam miód, ostatnio do niego powróciłam po roku rozłąki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam miody :) choć nie mam czasu żeby szukać tego nieoszukanego, najzdrowszego :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham miodek, ale niestety rzadko go stosuje w swojej diecie. Czas to zmienić i niestety naprawdę trzeba uważać podczas zakupów na te wszystkie miodopodobne substancje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawe informacje, chętnie zabawię się w testera miodów:)W naszym domu miód być musi a nasz 2-latek pokochał jego smak od pierwszej łyżeczki.Ostatnio przywieźliśmy przepyszny miód z wakacji w Bieszczadach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie miód nie smakuję, używamy jedynie przy przeziębieniu, ale kupujemy w sprawdzonym źródle.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam miód i ogromnie mnie cieszy, że ktoś robi je z pasją i nie "oszukuje" na jakości. Ciężko znaleźć teraz prawdziwy miód :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Trudna sprawa z tymi miodami, ja jakiś czas temu dowiedziałam się że metoda naszych babć czyli herbata z miodem to trucizna- nie można dawać miodu do wrzątku- i bądź tu mądry!

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam miód, chociaż nigdy się tak nie interesowałam jego składem :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przyznam się bez bicia - ja na miodzie się nie znam. W naszym domu to Ukochany wybiera najlepszy miód :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja kupuję zawsze z jednego źródła, ze sprawdzonej pasieki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Pyłek działa cuda - potwierdzone na własnej skórze :) A miód zawsze z pasieki, którą znamy od lat.

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam miód, moja córka niestety nie lubi. Zawsze kupuję ze sprawdzonych źródeł, najczęściej z pasieki stryja mojej mamy

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam w bliskiej rodzinie pszczelarza. Miodek mam ze sprawdzonego źródła. Tak samo, jak pyłek i propolis. Mam pewność, że jego pszczółki nie są dokarmiane cukrem.

    OdpowiedzUsuń

i co o tym myślisz?

Obsługiwane przez usługę Blogger.